Podążaliśmy w tylko jemu znanym kierunku. Między nami panowała cisza, raz na jakiś czas przerywana pytaniem. Wciąż miałam wrażenie, że Zayn na mnie zerka, więc kiedy tylko spotkałam się z jego wzrokiem, musiałam spytać o co chodzi. Za każdym razem odpowiadał, że o nic nie chodzi i posyłał mi uśmiech. W końcu dotarliśmy na miejsce. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo Zayn zatrzymał się i pociągnął mnie w stronę parku. Naszym celem była świetnie ukryta, mała knajpka. Niewielki, kremowy budyneczek z czerwoną dachówką. Przed nim poustawiane były wiklinowe stoliki i krzesła, na których leżały wygodne poduszki. Wszystko oświetlone świeczkami i lampionami. Obok knajpki była ogromna, zielona polana, na której gdzie nie gdzie ludzie leżeli na kocach.Na drzewach powieszone były różnokolorowe lampiony. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego miejsca. Nie miałam pojęcia o jego istnieniu. Rozglądałam się z zachwytem, kiedy poczułam jak mulat ponownie mnie za sobą pociąga.
- ale tu pięknie. - stwierdziłam, kiedy się zatrzymaliśmy. - nie miałam pojęcia, że w środku miasta jest taka świetna miejscówka.
- a widzisz, potrafię zaskoczyć. - zaśmiał się, wypinając dumnie pierś. - wolisz usiąść przy stoliku czy na kocu?
- zdecydowanie koc. - uśmiechnęłam się. Nakazał , bym poczekała i parę sekund później wracał już z różowo - niebieskim kocem.
- uroczy. - zaśmiałam się, wskazując na trzymaną przez chłopaka rzecz.
- wiem, że jest bardzo męski, ale to był ostatni. - wyszczerzył się i chwytając mnie delikatnie za nadgarstek, pociągnął w stronę polanki. Dopiero wtedy zorientowałam się, że mam na sobie szpilki i czarną sukienkę. Kompletnie nie pasowałam do otoczenia. Z resztą tak jak i mulat.
- um, Zayn? - zaczęłam, zdejmując buty i podążając za chłopakiem.
-no? - spojrzał na mnie pytająco.
- ja chyba trochę za bardzo się wystroiłam na takie coś. - zrobiłam głupią minę i wskazałam na polankę.
- przestań, wyglądasz ślicznie. - uśmiechnął się do mnie. - ja też nie wyglądał całkiem normalnie, ale kto o to dba? Nie jesteśmy tu dla kogoś, tylko dla siebie. - stwierdził i rozłożył koc pod wierzbą. Usiadłam nieśmiało, starając się zrobić to z gracją.
Odetchnęłam, stwierdzając, że jest okej i spojrzałam na chłopaka. Zayn już zdążył poluzować krawat i zmierzwić włosy. Przyznam szczerze, że z takim nieładem wyglądał jeszcze seksowniej niż normalnie. Siedział po turecku i wpatrywał się we mnie bez słowa. Jego twarz oświetlał blask księżyca, świecącego tego wieczora wyjątkowo jasno. Chłopak wyglądał niesamowicie. Błyszczące, czekoladowe oczy i pełne, malinowe usta. Zbliżyłam się i nachyliłam. Złożyłam krótkiego, acz czułego buziaka na jego wargach. Mój czyn spotkał się z cichym mruknięciem. Kiedy oderwałam się od niego, obdarzył mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- na co masz ochotę? - spytał, po chwili milczenia.
- sama nie wiem.. - ułożyłam palec na brodzie i zaczęłam się zastanawiać. - może zdam się na ciebie. Skoro jedna niespodzianka ci się udała. - wyszczerzyłam się do chłopaka.
- no dobra, to daj mi chwilę. - odwzajemnił uśmiech i podnosząc się, ucałował mnie w czoło. Kiedy zniknął za drzwiami budynku, ułożyłam się wygodnie na kocu. Przyglądałam się rozgwieżdżonemu niebu, które przysłaniały gałęzie drzewa.
Nawet się nie zorientowałam kiedy Zayn powrócił z wielkim koszykiem. Ułożył go na kocu i zaczął wyjmować z niego świeczki. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- to standardowy zestaw. - uśmiechnął się jedynie. Miałam wrażenie, że powiedział to tylko dlatego, bym nie pomyślała o nim jak o jakimś przesadzonym romantyku. Odwzajemniłam gest i pomogłam mu rozpakowywać koszyk. Kiedy wyjęliśmy wszystkie smakołyki, Zayn pozapalał świeczki i rozpiąwszy guzik w koszuli, usiadł tuż obok mnie.
- tu jest naprawdę cudownie. - rzuciłam cicho, przyglądając się gwiazdom. Zamiast mi odpowiedzieć, subtelnie złapał mnie za rękę i ułożył ją sobie na udzie. Splótł nasze palce i kciukiem muskał wierzch mojej dłoni. Nawet na mnie nie spojrzał, jednak widziałam jak kąciki jego ust unoszą się w górę. Odetchnęłam i ułożyłam głowę na jego ramieniu.
Po dłuższej chwili milczenia usłyszeliśmy szaleństwa dochodzące z czyjegoś brzucha. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to mój brzuch. Podniosłam głowę i robiąc głupią minę, odwróciłam się. Usłyszałam śmiech i chwilę potem Zayn siedział tuż przede mną, wręczając mi jeden ze smakołyków. Z początku czułam się głupio i byłam nieśmiała. Nie mam pojęcia dlaczego, wstydziłam się jeść cokolwiek przy mulacie. Jednak po paru minutach kompletnie o tym zapomniałam i rozkręciłam się. Podczas jedzenia, dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Zayn wciąż opowiadał coś, przez co nie potrafiłam utrzymać jedzenia w buzi.
Po zjedzeniu położyliśmy się na kocu. To znaczy Zayn się położył, a ja ułożyłam głowę na jego ramieniu. Odwróciłam się, by móc wsadzić nos pomiędzy linię jego szczęki, a ramię. Zmrużyłam oczy i zaciągnęłam się zapachem jego ciała, zmieszanym z zapachem perfum. On chwycił mnie za dłoń i splatając nasze palce, odetchnął głęboko. Spoglądałam na jego twarz. Podziwiał gwiazdy na granatowym niebie i uśmiechał się dyskretnie. Ułożyłam palec na jego policzku i kreśliłam na nim różne kształty, wciąż nie mogąc oderwać się od jego twarzy.
- mógłbyś mi coś o sobie opowiedzieć? - wyszeptałam w końcu.
- co masz na myśli? - spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- chciałabym wiedzieć coś o twoim dzieciństwie, o twoim życiu. O tym co robisz.. Opowiedz mi proszę. - uśmiechnęłam się, muskając wargami jego rozgrzany policzek. Poczułam jak przez chwilę zadrżał. Zastanowił się i zaczął opowiadać. O dzieciństwie, rodzicach, siostrach. Mówił tak cicho, że tylko ja mogłam go usłyszeć. Wsłuchiwałam się w jego niesamowity głos, jednocześnie muskając opuszkiem palca jego dłoń. Bawiłam się jego długimi palcami, słuchając o jego miłości do śpiewania. Jego głos sprawiał, że czułam spokój, bezpieczeństwo, błogość. Czułam po prostu, że mogłabym tak trwać całe życie. U jego boku, otulona zapachem jego ciała, słysząc spokojne bicie jego serca i czując jego dotyk.
***
Obudził mnie dotyk ciepłych warg na moim karku. Mimo, że już nie spałam, nie miałam ochoty otwierać oczu. Wczuwałam się w delikatne pocałunki. Czułam jego zapach i to jak obejmuje mnie ramieniem. W końcu zdobyłam się na otworzenie oczu. Spojrzałam w dół. Na moim brzuchu spoczywała dłoń, wypełniona tatuażami i masowała mnie delikatnie. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam powoli. Od razu spotkałam się z czekoladowymi, pełnymi blasku oczami Zayn'a. Uśmiechnął się do mnie szeroko i ucałował w czoło.
- dzień dobry. - wyszeptał zachrypniętym głosem. Odwzajemniłam uśmiech i wplotłam palce w jego zmierzwione, czarne włosy. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy w milczeniu, kiedy doszło do mnie, że nie mam tak naprawdę pojęcia gdzie jestem.
- Zayn? - rzuciłam cicho, nie odrywając od niego wzroku.
- hm?
- gdzie..
- u mnie, spokojnie. - zaśmiał się.
- czy my..
- nie. - dodał i ponownie się zaśmiał.Coraz częściej odnoszę wrażenie, że zaczynamy rozumieć się bez większych słów. Uśmiechnęłam się i ucałowałam go w policzek.
Jeszcze chwilę leżeliśmy w łóżku, rozmawiając cicho i śmiejąc się. Kiedy zorientowałam się, że wciąż mam na sobie sukienkę, Zayn zaproponował mi swoje ciuchy. Wzięłam szybki prysznic i zarzuciłam na siebie jego koszulę. Jak się okazało, wcale nie musiałam mieć spodenek, bo koszula była tak długa i tak duża, że sięgała mi do połowy ud. Związałam włosy w koka i wróciłam do pokoju. Zayn'a już w nim nie było. Coś mi podpowiadało, by zajrzeć do kuchni. Kiedy stanęłam w drzwiach do pomieszczenia, zastałam mulata latającego od ekspresu do kawy, do patelni. Poczułam woń spalenizny i uśmiechnęłam się pod nosem. Podeszłam powoli do chłopaka i objęłam go w pasie.
- tak wiem, nie jestem zbyt dobrym kucharzem. - rzucił, kiedy przyglądałam się jego spalonym naleśnikom.
- spoko, liczy się, że w ogóle próbujesz - zaśmiałam się i przejęłam od niego narzędzia.
Stanęłam przy patelni i starałam się uratować to co jeszcze było możliwe. Poczułam jak Zayn obejmuje mnie w pasie i kładzie głowę na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się pod nosem i kontynuowałam smażenie. To, że Zayn nie potrafił gotować, wcale nie przeszkadzało mu w komentowaniu i radzeniu mi co mam robić. Po pół godzinie smażenia, przerywanego gorącymi pocałunkami składanymi na moim karku, ustawiałam ogromny talerz naleśników na stole.
- cóż to za zapachy! - usłyszeliśmy. O framugę opierał się Harry i zaciągał się zapachem jedzenia. - wiedziałem, że to twoja sprawka. Malik jest beznadziejnym kucharzem - wyszczerzył się do nas i zasiadł przy stole. Ja wciąż wpatrywałam się ukradkiem w jego nagi tors, wypełniony tatuażami, do czasu kiedy poczułam dotyk Zayn'a. Spojrzałam na niego i od razu zapomniałam o otaczającym mnie świecie.