niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 2.

Obudził mnie denerwujący dźwięk starego budzika, stojącego obok łóżka. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i chwytając za wcześniej przyniesiony przez Kate uniform, poszłam wziąć poranną kąpiel.

Jak się potem okazało Muriel, z którą przyszło mi pracować była bardzo sympatyczną i ciepłą kobietą w średnim wieku. Mogłyśmy dyskutować na przeróżne tematy, jednocześnie pracując.

Po paru godzinach ciężkiej roboty, opadłam na łóżko w „swoim” pokoju. Nie miałam na nic siły, a była dopiero dziesiąta rano. Nagle poczułam przeraźliwe burczenie w brzuchu. No tak, przecież od dwóch dni praktycznie nic nie jadłam. Postanowiłam wziąć szybki prysznic i poszukać jakiejś taniej knajpki.

Po godzinie opuszczałam już mój nowy dom i miejsce pracy. Szłam powoli zaspanymi jeszcze ulicami Londynu. O tak wczesnej porze, w sobotę było naprawdę mało ludzi. Idąc, rozglądałam się dookoła. Mój wzrok zatrzymał się na mężczyźnie po drugiej stronie ulicy. Moje serce stanęło, a ciało zesztywniało. Szybko się otrząsnęłam i zaczęłam biec. On nie może mnie znaleźć. Nie pozwolę na to. Biegłam tak szybko i nie zważając na nic, że w pewnym momencie na kogoś wpadłam.

- o matko, bardzo przepraszam. Zagapiłam się – zaczęłam się tłumaczyć. Kiedy podniosłam głowę, moim oczom ukazała się znajoma twarz.
- znowu się spotykamy. – chłopak posłał mi uroczy uśmiech.
- tak.. przepraszam. – rzuciłam cicho i odsunęłam się.
- jak się dzisiaj czujesz? – spytał Zayn . Zdziwiłam się. Ten chłopak chyba trochę za bardzo się mną interesował.
- jest okej. Dzięki za troskę. – rzuciłam i już miałam ruszyć przed siebie, kiedy usłyszałam wołanie.
- czekaj! Tym razem nie pozwolę ci tak szybko uciec. – zaśmiał się i zbliżył do mnie. Był taki podobny do Adama. Wygląd, sposób mówienia, poruszania się, śmiech. Przerażało mnie to, więc cofnęłam się o krok.

- czemu się mnie boisz? – zdziwił się, ponownie podchodząc.
- a czego ode mnie chcesz? Przecież przeprosiłam. – stwierdziłam, umykając przed jego dotykiem.
- może dałabyś się zaprosić na kawę? – uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic.
- a może nie? przepraszam, ale nie mogę. Miło było cię spotkać. Cześć. – rzuciłam i ruszyłam w swoją stronę. Podążałam w poszukiwaniu jakiejś knajpki, kiedy poczułam uścisk na nadgarstku, a chwilę potem pociągnięcie do tyłu. Przestraszyłam się i instynktownie zaczęłam się szarpać.

- spokojnie! To tylko ja – brunet mówił powoli, uspokajając mnie. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Co on sobie wyobrażał? Jak można tak robić z obcym człowiekiem? Myśli, że wszystko mu wolno? Nakręcając się, odepchnęłam go i spojrzałam na jego zdziwioną twarz.

- możesz dać mi spokój? – spytałam wkurzona.
- dlaczego taka jesteś? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- jaka?
- taka… strachliwa. – spojrzał na mnie pytająco.
- to moja sprawa. – odwróciłam wzrok, bawiąc się palcami. Nagle usłyszałam jak burczy mi w brzuchu. I to porządnie. Najwyraźniej Zayn również to usłyszał, bo zaśmiał się donośnie.
- słyszę, że jesteś głodna. W takim razie zamiast na kawę zapraszam cię na wyżerkę. I tym razem nie przyjmuję odmowy. – rzucił, uśmiechając się.
- no dobra. – po przemyśleniu zgodziłam się. w końcu nie musiałam sama szukać miejscówki. On na pewno zna jakieś fajne miejsce. Oby tylko nie za drogie. Nie chce mi się tłumaczyć z mojej sytuacji materialnej. Westchnęłam i ruszyłam za chłopakiem.

Dwie przecznice dalej wchodziliśmy do mcdonalds’a.

- serio? – spojrzałam na niego.
- nie lubisz?
- nic takiego nie powiedziałam. – rzuciłam i nie zważając na chłopaka, ruszyłam do kasy. Parę minut później siedzieliśmy już przy jednym ze stolików, ulokowanych w rogu ogromnej Sali.
- czym się zajmujesz? – spytał nagle, biorąc kolejnego gryza swego hamburgera. Spojrzałam na niego przerażona. Bo czym ja się zajmuje? Niczym. Odkąd zamieszkałam z Adamem nigdzie nie pracowałam, nie uczyłam się. to on zawsze zarabiał na nasze wspólne życie.
- ja.. um. Niczym konkretnym.. – uciekłam wzrokiem.

Nagle usłyszałam pisk. Obróciłam się, za moimi plecami stała grupka młodych dziewczyn i wgapiała się w naszą stronę.

- boże! To Zayn! – krzyknęła jedna z nich i sekundę potem stały już przy naszym stoliku. Miałam wrażenie, że ja nie byłam dla nich kompletnie widoczna. O co im chodzi? Skąd one go znają?

Chłopak uśmiechnął się do nastolatek i po rozdaniu autografów zrobił sobie z nimi zdjęcia. na odchodnego krzyknęły „kochamy cię!” i roześmiane odeszły. Ludzie patrzyli na nas z zaciekawieniem.

- ee.. kim ty właściwie jesteś? O co chodziło z tymi dziewczynami? – spytałam bezpośrednio.
- intrygujesz mnie – wyszczerzył się
- niby dlaczego? – uniosłam brew, patrząc na chłopaka pytająco.
- po prostu. – rzucił krótko i zajął się swoim jedzeniem.
- nie odpowiedziałeś na moje pytanie. – odłożyłam swojego hamburgera, wciąż patrząc na bruneta.
- a czy to takie ważne? – uniósł głowę
- jak widać. – założyłam ręce na klatkę piersiową. Właśnie otwierał usta , chcąc coś powiedzieć kiedy w drzwiach zauważyłam kogoś, kogo nie chciałam widzieć. Przestraszona wstałam i rzucając, że idę do łazienki, pobiegłam w jej stronę. 

Oparłam się o ścianę i ukradkiem patrzyłam gdzie znajduję się Adam. Okazało się, że zgubiłam go z pola widzenia, co przeraziło mnie jeszcze bardziej. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i ciągnie do tyłu. Chwilę potem zostałam rzucona o ścianę.

- tu cię mam maleńka – Adam wyszczerzył się cwaniacko.
- zostaw mnie. – wyszeptałam
- nie ma takiej możliwości. Wracasz ze mną do domu. – rzucił poważnym tonem i pociągnął mnie za sobą.
- nie! nigdy! – krzyknęłam. Starałam się wyrwać z jego uścisku jednak na marne, był zbyt silny. Szarpałam się, a ten stał i wpatrywał się w moje poczynania z cwaniackim uśmieszkiem. Przyciągnął mnie do siebie i jedną ręką wciąż ściskając z całej siły mój nadgarstek, drugą złapał mnie za pierś. Nie wytrzymałam i moja ręka ruszyła w stronę jego policzka. Jednak on był szybszy. Złapał ją, a jego mina diametralnie się zmieniła. Puścił mój nadgarstek i z całej siły uderzył mnie w twarz. upadłam, podpierając się ręką. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem.


- ty szmato! Nie masz prawa podnosić na mnie ręki! – krzyknął i uniósł dłoń by uderzyć mnie po raz kolejny. Jednak nie udało mu się. Ktoś złapał jego rękę,  usłyszałam uderzenie,  a chwilę potem Adam leżał już na podłodze z cieknącą z nosa krwią.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

i co o tym sadzicie? mam nadzieję, że nie zawiodłam Waszych oczekiwań ;) 
buziaki!

6 komentarzy:

  1. Świetny!
    No muszę przyznać, że zapowiada się bardzo ciekawie :D
    Z pewnością to Zayn ją uratował :D
    Ach, nie mogę doczekać się następnego.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany! Kobieto jak ty to robisz? Czytałam to z takim zaciekawieniem od początku do samego końca! Kurczę, szkoda mi tej dziewczyny. Niektórzy faceci to prawdziwe świnie (chciałam napisać coś innego ale stwierdziłam że nie wypada). Na bank uratował ją Zayn! :-D i bardzo dobrze, bo może wtedy będzie w stanie jej zaufać i jestem pewna że zmieni jej życie o 360 stopni.
    Kocham Cię mocno! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Kochana nie zgadzam się, bo ja Cię kocham tak samo jak Nialla czyli bardzo bardzo bardzo MOCNO! <3
      W miłości ze mną nie wygrasz :-*

      Usuń
  3. Ja już nie mam słów, żeby opisywać Twoje rozdziały. Są genialne. Jestem bardzo ciekawa co będzie się działo dalej, jak spotkanie Zayn'a na nią wpłynie i co będzie z Adamem. Czekam na ciąg dalszy.:*

    OdpowiedzUsuń
  4. nooo ostro, bejbi XD zayn taka duperka. szkoda, że sławny, haha, ale spoczi! będzie ciekawie, uhum.

    OdpowiedzUsuń
  5. Superhiperzajebiste!!!
    Piszesz bosko! Czytałam i nie chciałam skończyć!
    Ale jak ty możesz w takim momęcie?!
    Musisz dodać następny jak najszybciej bo umre z ciekawości!

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K