Obudziłam się w środku nocy zalana potem. Usiadłam na łóżku
i patrzyłam w ścianę. Dopiero potem zorientowałam się, że nie jestem nawet
przebrana. Musiałam usnąć od razu po wciągnięciu. Zdjęłam szybko ciuchy i
pobiegłam do łazienki.
Zimna woda oblewała moje nagie ciało, a ja cały czas
starałam się przestać myśleć o tym co mi się śniło. Wszystko to było takie
realne. Ale dlaczego akurat Zayn? I dlaczego w takiej formie? Nie chce o nikim
więcej tak myśleć. Nie chce nikogo pożądać i nie chcę nikogo kochać.
Tego dnia miałam wolne więc zaraz po zjedzeniu śniadania,
które przyniosła mi Muriel, postanowiłam wyjść na spacer. Musiałam się przewietrzyć,
ochłonąć by nie myśleć.
Szłam nieznanymi mi ulicami Londynu. Sama nie wiedziałam jak
tam trafiłam. Musiałam się kompletnie wyłączyć ze świata. Nagle za swoimi
plecami usłyszałam niski, znajomy głos:
- Em! W końcu cię mam! – wykrzyknął Adam, podchodząc do mnie
ze swoimi cwanym uśmieszkiem i łapiąc mnie za ręce.
- zostaw mnie skurwielu! – szarpałam się z chłopakiem, który
coraz mocniej zaciskał dłonie na moich nadgarstkach.
- widzę, że ten laluś nauczył cię pyskowania! Ale ja to
zaraz zmienię! – krzyczał, coraz bardziej wściekły. Uderzył mnie w twarz, ale
nie puszczał. Przyparł do ściany pobliskiego budynku i ponownie uderzył. Przyglądał
się mojej czerwonej od uderzeń twarzy, z dumą i uśmiechem.
Usłyszeliśmy pisk opon, co odwróciło na chwilę uwagę Adama.
Od razu z tej chwili skorzystałam i wyrwałam mu się. zaczęłam biec przed
siebie, słysząc za plecami wściekły głos chłopaka:
- Dorwę cię suko! Dorwę i zabiję!
Przyśpieszyłam z przerażeniem. Bałam się, że może mnie
dogonić i zrobić to, czym groził. Zauważyłam jakiegoś chłopaka wsiadającego
właśnie do auta. Skręciłam w jego stronę, a chwilę potem wsiadałam do jego
samochodu.
- JEDŹ! – krzyknęłam, ledwo łapiąc oddech
- co jest?! – zdziwił się i spojrzał na mnie – ej, ja cię
znam!
- JEDŹ! BŁAGAM! – wciąż krzyczałam. Szarpałam go za ramię,
widząc w lusterku zbliżającego się Adama. Chłopak szybko odpalił silnik i
ruszyliśmy z piskiem opon.
- powiesz mi w końcu o co chodzi? – po paru minutach usłyszałam
zachrypnięty głos.
- po co? – wciąż spoglądałam przez okno.
- hm, bądź co bądź wsiadłaś do MOJEGO samochodu. Chyba należą
mi się wyjaśnienia. – zatrzymaliśmy się na światłach, a ja poczułam na sobie
jego wzrok. Przyglądałam mu się chwilę i czułam jak w głowie coś mi świta.
- czy my się nie znamy? – rzuciłam
- brawo – klasnął w dłonie – a więc?
- a możesz najpierw przypomnieć jak się nazywasz?
- Harry, ten piękny. – wrócił wzrokiem przed siebie,
starając się zachować powagę, jednak ja widziałam, że na jego twarz wkrada się
delikatny uśmiech.
- kojarzę..
- no to super. A teraz powiedz o co chodzi.
- o nic szczególnego. Musiałam uciec od mojego.. –
zatrzymałam się na chwilę, przełykając ślinę i odwracając wzrok – od mojego
byłego.
- dlaczego w taki sposób? – nie dawał za wygraną. Zaczynała
mnie denerwować jego wścibskość.
- bo jest niebezpieczny. – rzuciłam krótko. – możesz mnie
tutaj wysadzić – dodałam szybko.
- nie ma mowy.
- niby dlaczego? – spojrzałam na bruneta ze zdziwieniem –
wysadź mnie tu.
- nie. to mój samochód i ja w nim żądze. Koniec tematu –
stwierdził, a w jego tonie można było
dosłyszeć stanowczość. Wzruszyłam ramionami i wzrokiem wróciłam do oglądania
mijanych widoków.
Paręnaście milczących minut później zatrzymywaliśmy się pod
jakimś domem.
- gdzie my jesteśmy? – spytałam, wysiadając i rozglądając się.
- nie poznajesz? – rzucił i nie czekając na odpowiedź, wziął
mnie za ramię i wprowadził do budynku.
- stary, znalazłem twoją zgubę! – krzyknął.
- co ty.. – moim oczom ukazał się zszokowany równie bardzo
co ja, mulat. – Emely..
- Zayn? O co tu chodzi? – spojrzałam na lokowatego.
- no pięknie. Totalnie nic nie kojarzysz? No cóż. Jemy coś? –
Harry odrzucił kluczyki na stolik i ruszył w stronę kuchni.
- po co mnie tu przywiozłeś? – podbiegłam do lokowatego,
olewając Zayn’a, który właśnie otwierał usta.
- mogłabyś na mnie w końcu spojrzeć?! – krzyknął nagle
mulat, chwytając mnie za ramię
- a mógłbyś mnie nie szarpać? – starałam się wyrwać z jego
mocnego uścisku.
- a moglibyście się ogarnąć?! – rzucił niespodziewanie Harry
– jesteście nienormalni. Ogarnijcie się. ja idę do siebie. jak będzie jedzenie to
mnie zawołajcie. – wziął butelkę wody i odszedł.
- tak więc? – mulat spojrzał na mnie pytająco
- co?
- powiesz mi co się stało?
- daj mi spokój. – rzuciłam oschle i wyrwałam się z jego
uścisku
- czemu taka jesteś?! – krzyknął za mną
- niby jaka? – odwróciłam się na piecie
- taka.. sukowata. – stwierdził, wpatrując się we mnie.
- dzięki za komplement.
- co ja ci zrobiłem, że tak mnie gnoisz, co? – podszedł do
mnie, nie spuszczając wzroku – tak bardzo cię to razi, że ktoś chce ci pomóc?
- nie potrzebuję niczyjej pomocy.
- widziałem to wczoraj. I widzę teraz. Jesteś jakaś
nienormalna.. – zrobił głupią minę i machnął teatralnie dłońmi
- ależ dziękuję. to wszystko? W takim razie ja wychodzę. –
zaśmiałam się z ironią i ruszyłam ku drzwiom.
- nigdzie nie pójdziesz dopóki mi nie wytłumaczysz co się
stało. – chwycił mnie za ramię i pociągnął w stronę kanapy.
- mógłbyś mnie nie dotykać?!
- siadaj. – olał moje słowa i wskazał na miejsce.
-co ja mam ci niby powiedzieć? – spytałam, uspokajając się
powoli. Przestałam widzieć sens w dalszym byciu „sukowatą”, widząc w jego
oczach prawdziwą troskę. A tak właściwie to dlaczego ja się tak zachowywałam w
stosunku do niego? Chyba za bardzo bałam się, kim Zayn może się okazać. Poczułam
na sobie jego przeszywający wzrok. Spojrzałam w czekoladowe oczy chłopaka i od
razu poczułam mięknące nogi. Siedzieliśmy wpatrując się w siebie, bez żadnego
słowa. Biłam się z myślami. Z jednej strony czułam, że potrzebuję opowiedzieć
komuś o tym wszystkim co spotkało mnie do tej pory. Jednak czy Zayn to
odpowiednia osoba?
- Emely? – usłyszałam jego niski głos.
- mów mi Em. – rzuciłam, nie przestając wpatrywać się w jego
tęczówki.
- okej Em. – zauważyłam, że kąciki jego ust podnoszą się
nieznacznie. – opowiesz mi co się stało?
Tyle czasu broniłam się przed tym chłopakiem. Przed myślami
o nim. Przed rozmową i jego obecnością. A teraz poczułam się jak kompletna
idiotka, chcąc opowiedzieć mu całe swoje życie. Przecież, jeśli to zrobię to
wyjdę na cholerną hipokrytkę. W tym chłopaku o ciemnych oczach było coś, co bardzo
powoli łamało lód w moim sercu. Lód, który pozostawił po sobie Adam.
- a czy mogę zapalić? – spytałam cicho.
- jasne, chodźmy na zewnątrz. – uśmiechnął się. parę sekund
później siedzieliśmy już na trawie i odpalaliśmy. Wzięłam głęboki oddech i
spojrzałam w pustą przestrzeń przede mną. Opowiedziałam mu o zdarzeniu, które
miało miejsce godzinę temu i o tym jak znalazłam się w ich domu.
- co za skurwiel. Jak go dorwę.. – zaczął Zayn, zaciskając pięści
- przestań, to nie ma sensu. – ułożyłam dłoń na jego dłoni,
a ta momentalnie się rozluźniła. Poczułam wtedy jak gęsia skórka wkrada się na
moje ciało. A przecież nie było zimno..
- Em.. – usłyszałam jego szept.
- hm?
- pozwolisz sobie pomóc? – przeszył mnie wzrokiem.
- ja..
- nie poradzisz sobie sama. Nie twierdzę, że jesteś słaba. Ale
z tym nie można być samemu.. – przerwał mi, obejmując moją dłoń swoją dużą
ręką.
- dlaczego?
- co?
- dlaczego tak się upierasz przy pomaganiu. Pomaganiu dziewczynie,
której praktycznie nie znasz. – spojrzałam na nasze dłonie, które wciąż trwały
złączone. Kiedy zorientował się gdzie patrzę, jego policzki momentalnie oblał
rumieniec i puścił mnie.
- a dlaczego zadajesz tyle pytań? – uśmiechnął się
delikatnie.
- bo nie rozumiem..
- chodźmy coś zjeść. – po raz kolejny mi przerwał i wstając,
podał rękę.
Wzruszyłam ramionami i posłałam mu słaby uśmiech, a chwilę
potem staliśmy przed lodówką i zastanawialiśmy się co można przyrządzić.
Wow.... :D
OdpowiedzUsuńNo nareszcie. W końcu sobie coś wyjaśnili.
Mam nadzieję, że Am da sobie pomóc.
Coś z tego wyniknie :D
Czekam na next.
Dominika.
Jeju, jacy oni są słodziaszni.<3 Wreszcie Em się ogarnęła i pozwoliła sobie pomóc. Trochę się boję co może szykować Adam.:/ Rozdział jak zwykle cuuudny. Kocham.:****8
OdpowiedzUsuńświetny czekam z utęsknieniem na kolejny :D
OdpowiedzUsuńAle mi się to podoba! Tyle masz tego cuda, że już nie wiem co mam pisać w komentarzach!
OdpowiedzUsuńHarry mnie w tym rozdziale rozwala xd
Ten Adam to kawał... wiadomo czego ;) z wielką przyjemnością patrzyłabym jak Zayn daje mu w mordę, ale tak porządnie :D (ja to na serio napisałam? weź tego nie czytaj!)
Uwielbiam mulata w tym opowiadaniu jest taki troskliwy o dziewczynę, która jest dla niego obca.
Lecę do następnego :*