Siedziałam przy barze kolejną godzinę. Czułam się coraz
gorzej. Wszystko przez to, że po raz kolejny przed imprezą wciągnęłam z Tess
parę kresek i zmieszałam to z alkoholem. Upiłam swojego drinka i poczułam, że
muszę szybko wyjść na zewnątrz. Wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę
wyjścia. Niestety, przez mój stan potknęłam się o własne nogi i upadłam na
chłopaka stojącego niedaleko. Złapał mnie w ostatniej chwili.
- ups.. – wybełkotałam. Spojrzałam w górę. Nie widziałam
jego twarzy, bo wszystko było dla mnie rozmazanym obrazem. Widziałam jedynie,
że jest sporo wyższy ode mnie.
- dobrze się czujesz? – usłyszałam jego zachrypnięty głos,
przekrzykujący głośną muzykę.
Pokiwałam niezgrabnie głową i poczułam, jak kręci
mi się w głowie. Osunęłam się i spojrzałam w jego twarz, której wciąż nie
widziałam wyraźnie. Roześmiałam się. Pokręcił głową i nie wypuszczając mnie z
ramion podszedł do stojącej niedaleko ławki. Usadził mnie i oparł plecami o
ścianę.
- musisz chyba przystopować. – odezwał się, odgarniając
kosmyki włosów, który opadły na moją twarz. przyglądałam mu się intensywnie ze
zwykłej ciekawości. W końcu udało mi się dostrzec rysy jego twarzy. Chłopak
miał urodę stu procentowego chłopczyka, miły uśmiech, urocze dołeczki i duże
oczy. Niestety nie udało mi się zobaczyć ich koloru.
- no hej piękny – wyszczerzyłam się, nachylając w jego
stronę. Ponownie pokręcił głową z uśmiechem, a ja poczułam jak robi mi się
coraz bardziej niedobrze. Zakryłam usta dłonią i wstałam gwałtownie. Ten chyba
zrozumiał, bo wziął mnie za rękę i wyprowadził szybkim krokiem z knajpy.
Kucnęłam pod ścianą budynku i od razu zaczęłam wymiotować.
Stanął nade mną, trzymając mi włosy. Słyszałam jak odetchnął z pożałowaniem.
Jednak w tamtej chwili miałam to gdzieś. Czułam się okropnie. Po paru minutach,
wycieńczona, usiadłam na chodniku nie podnosząc głowy. On wciąż stał obok i mi
pomagał.
~ Zayn ~
Chciałem zapalić, ale nie miałem ochoty siedzieć dłużej w
tym zaduchu. Postanowiłem wyjść na zewnątrz. Kiedy znalazłem się przed
drzwiami, odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się nim. Spojrzałem w bok i mocno
się zdziwiłem. Pod ścianą kucał Harry, trzymając jakąś wymiotującą dziewczynę.
- stary, co jest? – zagadałem, podchodząc bliżej. – kto to
jest?
- nie mam pojęcia. Wpadła na mnie a później było z nią coraz
gorzej. Albo się ostro upiła, albo naćpała. Spójrz na nią. – kiwnął głową.
Siedziała z opuszczoną twarzą, którą zakrywały długie ciemne włosy. Harry podał
jej chusteczkę i wytarła się. kucnąłem obok przyjaciela i odgarnąłem
dziewczynie włosy. To co zobaczyłem przeraziło mnie.
- Emely!? – krzyknąłem , unosząc jej głowę
- znasz ją? – zdziwił się lokowaty
- to długa historia.. – rzuciłem i podniosłem ledwo żyjącą
szatynkę. Chwyciłem ją za ramiona i wyprostowałem. – słyszysz mnie? –
potrząsnąłem nią delikatnie. Bez żadnego odzewu. Była całkowicie nieprzytomna.
– dobra, koniec zabawy.
- zabawa! Tak! – krzyknęła nagle, jakby wybudzona ze snu.
Już chciała ruszyć w stronę knajpy, ale przytrzymałem ją.
- koniec tego dobrego. Idziemy stąd. – zarzuciłem sobie jej
rękę na kark.
- co ty robisz? – spytał Harry
- zabieram ją do nas. Nie można jej zostawić tutaj w takim
stanie.
- no dobra, zamówię wam taksówkę.
Chwilę potem już podchodziłem do czekającego na nas wozu, z
dziewczyną wciąż uwieszoną na moich ramionach. Przez cały ten czas nie dawała
żadnego znaku życia, musiałem sprawdzać czy na pewno nic jej nie jest. Kiedy
jednak chciałem wsadzić ją do taksówki, ona znów jakby się wybudziła i
spojrzała przez moje ramię
- pa piękny! – wybełkotała ze śmiechem, machając Harry’emu.
Paręnaście minut później zatrzymaliśmy się pod moim
domem. Z trudem wyjąłem z samochodu
wciąż nieprzytomną dziewczynę. Kiedy
wkładałem klucz do drzwi, poczułem jak powoli osówa się z moich ramion.
Złapałem ją w ostatniej chwili i otwierając drzwi kopnięciem, wziąłem ją na
ręce. Zaniosłem od razu do swojego pokoju. Posadziłem na łóżku i kucnąłem
naprzeciwko nieprzytomnej Emely. Wziąłem jej twarz w dłonie i podniosłem.
Odgarnąłem włosy i spojrzałem w oczy. Miała powiększone źrenice, do tego stopnia,
że kolor jej tęczówek był ledwo widoczny.
- co ty brałaś? – spytałem głośno i wyraźnie. W odpowiedzi
usłyszałem kompletnie niezrozumiały bełkot.
Pokręciłem głową i podniosłem ją powoli. Zaprowadziłem do
łazienki i przemyłem jej twarz. kiedy wróciliśmy do pokoju, położyłem ją na
łóżku i postanowiłem, że zmienię ubrudzone ciuchy dziewczyny. Kiedy leżała już
w samej bieliźnie, spojrzałem na jej filigranowe ciało. Było naprawdę piękne.
Jednak w takim stanie, w jakim się znajdowała nie czułem kompletnie żadnego
podniecenia. W tamtej chwili totalnie mnie nie pociągała.
Znalazłem najmniejszą
koszulkę i spodenki jakie miałem i ubrałem ją. Ułożyłem i nakryłem kołdrą. Spojrzałem
po raz kolejny na jej twarz. kiedy tylko spotkała się z poduszką od razu
zasnęła. Założyłem za ucho opadające kosmyki jej włosów i ucałowałem w czoło.
- coś ty ze sobą zrobiła..
***
Obudził mnie śpiew ptaków. Zdziwiłam się, bo nigdy jak do
tej pory nie słyszałam ptaków w pobliżu hotelu. Otworzyłam oczy i rozejrzałam
się. Chwila moment, gdzie ja jestem? Podniosłam się do pozycji siedzącej i od
razu tego pożałowałam. Poczułam przeszywający ból głowy i niesmak w ustach.
Mimochodem spojrzałam w dół. Dlaczego mam na sobie nie moje ciuchy? Przerażona,
odsunęłam kołdrę i opuściłam stopy na podłogę. Wciąż się rozglądałam z
nadzieją, że może jednak coś mi się przypomni. Stanęłam i już chciałam zrobić
krok, kiedy poczułam, że potykam się o coś dużego i upadam.
- co jest kurwa.. – udało mi się oprzeć w ostatniej chwili o
dłonie. Usiadłam i obróciłam się, by zobaczyć co stanęło mi na drodze. – Zayn? – krzyknęłam. Chłopak poruszył się i
powoli otworzył oczy.
- dzień dobry. – posłał mi uśmiech
- gdzie ja jestem? – zaczęłam od razu – czemu z tobą? I co
to za ciuchy? – wskazałam na siebie.
- jesteś u mnie, a te ubrania są moje. Musiałem cię
przebrać, bo byłaś strasznie ubrudzona.
- super, ale skąd ja się tu wzięłam? I czy my się… -
spojrzałam na niego z przerażeniem.
- nie, nie kochaliśmy się. – odrzekł spokojnym tonem.
- całe szczęście. To ja już będę szła. Dzięki. – rzuciłam
szybko i podnosząc się z podłogi, ruszyłam w poszukiwaniu ubrań.
- ej, gdzie są moje ciuchy? – zwróciłam się do Zayn’a, który
zdążył się podnieść. Dopiero teraz zauważyłam, że był bez koszulki. Widząc jego
ciało, przygryzłam delikatnie dolną wargę, nie mogąc oderwać od niego wzroku.
- słyszysz? – ocknęłam się, słysząc głos chłopaka
- c.. co?
- mówiłem, że uprałem ci ciuchy i zaraz ci je przyniosę. –
rzucił z uśmiechem i ruszył do łazienki.
Chwilę potem stał przede mną wręczając
mi moje rzeczy. Zabrałam je i poszłam się przebrać. Przemyłam twarz, związałam
włosy w luźnego koka i wróciłam do pokoju. Zayn siedział na łóżku z laptopem,
wciąż z nagim torsem. Ponieważ nie zauważył, że wróciłam pozwoliłam sobie na
chwilę zapomnienia. Przyglądałam się jego klatce piersiowej, jego tatuażom. W
tamtym właśnie momencie zapragnęłam dotknąć każdego z nich, poczuć pod palcami
jego niesamowicie wyrzeźbiony tors i zasmakować tych pełnych warg.
- o, już wróciłaś. – usłyszałam radosny głos mulata. Szybko
się otrząsnęłam i skarciłam w myślach. Jak ja mogłam w ogóle o czymś takim
pomyśleć? Przecież niedawno uciekłam od potwora, który niegdyś niesamowicie
mnie kręcił, a później stało się jak się stało. Zayn na pewno jest taki sam.
Każdy facet jest taki sam. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu.
Spojrzałam na niego, a po chwili wychodziłam już z pokoju.
- gdzie ci tak śpieszno? – złapał mnie za nadgarstek
- nigdy więcej tak nie rób. – rzuciłam oschle, nawet się nie
odwracając i wyrywając z uścisku.
- może trochę więcej wdzięczności? Gdyby nie ja i Harry nie
wiadomo gdzie byś teraz leżała. – stwierdził, zakładając ręce na klatkę
piersiową.
- dziękuję za łaskę. Mam paść na kolana i dziękować? Nie
musiałeś mi pomagać.
- wiem.
- ty chyba bardzo lubisz bawić się w bohatera, wybawcę
świata… Ale uwierz mi – zbliżyłam się do niego, a nasze twarze dzieliły
milimetry. – całemu światu nie pomożesz. – wyszeptałam. Odwróciłam się na
pięcie i odeszłam.
***
Wracając do hotelu poczułam ogromną potrzebę odlotu.
Przyśpieszyłam kroku i niedługo potem znalazłam się w swoim pokoju. Czułam jak
moje dłonie zaczynają drżeć. W pośpiechu wyjęłam spod poduszki mały woreczek z
białym proszkiem. Parę sekund później leżałam na plecach, patrzyłam tępo w
sufit i uśmiechałam się.
Leżałam nago na satynowej, ciemnej pościeli. Wpatrywałam się
w rysy jego twarzy, kiedy nachylał się nade mną. Poczułam jego gorące wargi na
swoich. Jego język próbujący zachłannie dostać się do mojego. Jego duże dłonie
błądzące po moich nagich piersiach, raz na jakiś czas ściskające sutki, co
bardzo mnie podniecało. Dotykałam jego torsu, wypełnionego tatuażami. Nad
każdym zatrzymywałam się na dłuższą chwilę, muskając i liżąc go powoli. Moje
dłonie przeszły na jego niesamowicie wyrzeźbiony brzuch. Spojrzałam mu w oczy.
Wciąż się uśmiechał, wciąż widoczny był ten tajemniczy blask. Moje palce
powędrowały na jego plecy, kreśląc na nich przeróżne kształty. Czułam pod
opuszkami jak jego ciało delikatnie drży. Uśmiechnęłam się i wbiłam w jego
usta. Usłyszałam zduszony jęk, kiedy
moja dłoń dotknęła wypukłości na jego spodniach. Widząc jego minę szybko się z
nimi rozprawiłam i zobaczyłam go teraz
całkowicie nago. Oblizałam i przygryzłam dolną wargę. Teraz wygląda jeszcze
lepiej.
- zrób ze mną to wszystko, na co nigdy nie miałeś odwagi.
Spełnij wszystkie swoje najskrytsze fantazje. Jestem cała dla ciebie.. –
wyszeptałam, nachylając się nad jego uchem i podgryzając jego płatek. Sekundę
potem poczułam jego silne dłonie na swoich biodrach i jego gorącego członka w
sobie.
Przypuszczam, że to, co jest na końcu, to sen :D
OdpowiedzUsuńA szkoda... :/
Już powoli nie rozumiem zachowania Emely. Ach...
No cóż, czekam na kolejny.
Dominika.
Cudo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńnono wyrabiasz się, kochanie! coraz dłuższe te rozdziały! niedługo przebijesz moje! :-D haha. Emely jest pierdolnięta, wkurza mnie, serio. : o jaka wyzwolona, fuck, haha. nie no, spoko, coraz lepiej. jest progres! buziak i lovki.
OdpowiedzUsuńOstre zakończenie sprawiło, że już nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Smutno mi, że Em się tak stoczyła i po co jej ta kokaina? Myślę, że jeszcze nie raz wróci do domu chłopaków w takim czy innym stanie. Pisz szybko kolejny bo już nie mogę się doczekać! ;*
OdpowiedzUsuńAch... Więc umiesz pisać erotyki. Zajebiście, gratuluję, bo to rzadkość. Rzeczywiście z rozdziału na rozdział jest co raz lepiej.
OdpowiedzUsuńCo Ty robisz z tą biedną postacią. Ja takie rzeczy przewiduję dużo dużo DUŻO później o ile w ogóle.
Dobra kończę blablać, życzę weny i czego tam sobie chcesz.
Całusy!
Wow... Mocne zakończenie. Wg Emely jest strasznie, strasznie wkurzająca.. Mam nadzieję, że pozwoli Zayn'owi się "ogarnąć". czekam na nxt.:*****<3
OdpowiedzUsuńEmely mnie już trochę wkurza. Zayn chciał pomóc i znowu mu się dostało. Coś czuje, że Harry może się w niej zabujać :-) nie wiem czemu tak pomyślałam, ale od razu wpadło mi to do głowy gdy się spotkali. No ja to bym nie chciała spotkać chłopaka w takim stanie no ale cóż :-D
OdpowiedzUsuńKurde chcę żeby Emely w końcu się zakumplowała z Zaynem! :-)