wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 5.

Siedziałam przy barze kolejną godzinę. Czułam się coraz gorzej. Wszystko przez to, że po raz kolejny przed imprezą wciągnęłam z Tess parę kresek i zmieszałam to z alkoholem. Upiłam swojego drinka i poczułam, że muszę szybko wyjść na zewnątrz. Wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Niestety, przez mój stan potknęłam się o własne nogi i upadłam na chłopaka stojącego niedaleko. Złapał mnie w ostatniej chwili.

- ups.. – wybełkotałam. Spojrzałam w górę. Nie widziałam jego twarzy, bo wszystko było dla mnie rozmazanym obrazem. Widziałam jedynie, że jest sporo wyższy ode mnie.
- dobrze się czujesz? – usłyszałam jego zachrypnięty głos, przekrzykujący głośną muzykę. 

Pokiwałam niezgrabnie głową i poczułam, jak kręci mi się w głowie. Osunęłam się i spojrzałam w jego twarz, której wciąż nie widziałam wyraźnie. Roześmiałam się. Pokręcił głową i nie wypuszczając mnie z ramion podszedł do stojącej niedaleko ławki. Usadził mnie i oparł plecami o ścianę.

- musisz chyba przystopować. – odezwał się, odgarniając kosmyki włosów, który opadły na moją twarz. przyglądałam mu się intensywnie ze zwykłej ciekawości. W końcu udało mi się dostrzec rysy jego twarzy. Chłopak miał urodę stu procentowego chłopczyka, miły uśmiech, urocze dołeczki i duże oczy. Niestety nie udało mi się zobaczyć ich koloru.

- no hej piękny – wyszczerzyłam się, nachylając w jego stronę. Ponownie pokręcił głową z uśmiechem, a ja poczułam jak robi mi się coraz bardziej niedobrze. Zakryłam usta dłonią i wstałam gwałtownie. Ten chyba zrozumiał, bo wziął mnie za rękę i wyprowadził szybkim krokiem z knajpy.

Kucnęłam pod ścianą budynku i od razu zaczęłam wymiotować. Stanął nade mną, trzymając mi włosy. Słyszałam jak odetchnął z pożałowaniem. Jednak w tamtej chwili miałam to gdzieś. Czułam się okropnie. Po paru minutach, wycieńczona, usiadłam na chodniku nie podnosząc głowy. On wciąż stał obok i mi pomagał.


~ Zayn ~

Chciałem zapalić, ale nie miałem ochoty siedzieć dłużej w tym zaduchu. Postanowiłem wyjść na zewnątrz. Kiedy znalazłem się przed drzwiami, odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się nim. Spojrzałem w bok i mocno się zdziwiłem. Pod ścianą kucał Harry, trzymając jakąś wymiotującą dziewczynę.

- stary, co jest? – zagadałem, podchodząc bliżej. – kto to jest?
- nie mam pojęcia. Wpadła na mnie a później było z nią coraz gorzej. Albo się ostro upiła, albo naćpała. Spójrz na nią. – kiwnął głową. Siedziała z opuszczoną twarzą, którą zakrywały długie ciemne włosy. Harry podał jej chusteczkę i wytarła się. kucnąłem obok przyjaciela i odgarnąłem dziewczynie włosy. To co zobaczyłem przeraziło mnie.

- Emely!? – krzyknąłem , unosząc jej głowę
- znasz ją? – zdziwił się lokowaty
- to długa historia.. – rzuciłem i podniosłem ledwo żyjącą szatynkę. Chwyciłem ją za ramiona i wyprostowałem. – słyszysz mnie? – potrząsnąłem nią delikatnie. Bez żadnego odzewu. Była całkowicie nieprzytomna. – dobra, koniec zabawy.
- zabawa! Tak! – krzyknęła nagle, jakby wybudzona ze snu. Już chciała ruszyć w stronę knajpy, ale przytrzymałem ją.
- koniec tego dobrego. Idziemy stąd. – zarzuciłem sobie jej rękę na kark.
- co ty robisz? – spytał Harry
- zabieram ją do nas. Nie można jej zostawić tutaj w takim stanie.
- no dobra, zamówię wam taksówkę.

Chwilę potem już podchodziłem do czekającego na nas wozu, z dziewczyną wciąż uwieszoną na moich ramionach. Przez cały ten czas nie dawała żadnego znaku życia, musiałem sprawdzać czy na pewno nic jej nie jest. Kiedy jednak chciałem wsadzić ją do taksówki, ona znów jakby się wybudziła i spojrzała przez moje ramię

- pa piękny! – wybełkotała ze śmiechem, machając Harry’emu.


Paręnaście minut później zatrzymaliśmy się pod moim domem.  Z trudem wyjąłem z samochodu wciąż nieprzytomną  dziewczynę. Kiedy wkładałem klucz do drzwi, poczułem jak powoli osówa się z moich ramion. Złapałem ją w ostatniej chwili i otwierając drzwi kopnięciem, wziąłem ją na ręce. Zaniosłem od razu do swojego pokoju. Posadziłem na łóżku i kucnąłem naprzeciwko nieprzytomnej Emely. Wziąłem jej twarz w dłonie i podniosłem. Odgarnąłem włosy i spojrzałem w oczy. Miała powiększone źrenice, do tego stopnia, że kolor jej tęczówek był ledwo widoczny.

- co ty brałaś? – spytałem głośno i wyraźnie. W odpowiedzi usłyszałem kompletnie niezrozumiały bełkot.

Pokręciłem głową i podniosłem ją powoli. Zaprowadziłem do łazienki i przemyłem jej twarz. kiedy wróciliśmy do pokoju, położyłem ją na łóżku i postanowiłem, że zmienię ubrudzone ciuchy dziewczyny. Kiedy leżała już w samej bieliźnie, spojrzałem na jej filigranowe ciało. Było naprawdę piękne. Jednak w takim stanie, w jakim się znajdowała nie czułem kompletnie żadnego podniecenia. W tamtej chwili totalnie mnie nie pociągała.
 Znalazłem najmniejszą koszulkę i spodenki jakie miałem i ubrałem ją. Ułożyłem i nakryłem kołdrą. Spojrzałem po raz kolejny na jej twarz. kiedy tylko spotkała się z poduszką od razu zasnęła. Założyłem za ucho opadające kosmyki jej włosów i ucałowałem w czoło.

- coś ty ze sobą zrobiła..


***

Obudził mnie śpiew ptaków. Zdziwiłam się, bo nigdy jak do tej pory nie słyszałam ptaków w pobliżu hotelu. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Chwila moment, gdzie ja jestem? Podniosłam się do pozycji siedzącej i od razu tego pożałowałam. Poczułam przeszywający ból głowy i niesmak w ustach. Mimochodem spojrzałam w dół. Dlaczego mam na sobie nie moje ciuchy? Przerażona, odsunęłam kołdrę i opuściłam stopy na podłogę. Wciąż się rozglądałam z nadzieją, że może jednak coś mi się przypomni. Stanęłam i już chciałam zrobić krok, kiedy poczułam, że potykam się o coś dużego i upadam.

- co jest kurwa.. – udało mi się oprzeć w ostatniej chwili o dłonie. Usiadłam i obróciłam się, by zobaczyć co stanęło mi na drodze.  – Zayn? – krzyknęłam. Chłopak poruszył się i powoli otworzył oczy.

- dzień dobry. – posłał mi uśmiech
- gdzie ja jestem? – zaczęłam od razu – czemu z tobą? I co to za ciuchy? – wskazałam na siebie.
- jesteś u mnie, a te ubrania są moje. Musiałem cię przebrać, bo byłaś strasznie ubrudzona.
- super, ale skąd ja się tu wzięłam? I czy my się… - spojrzałam na niego z przerażeniem.
- nie, nie kochaliśmy się. – odrzekł spokojnym tonem.
- całe szczęście. To ja już będę szła. Dzięki. – rzuciłam szybko i podnosząc się z podłogi, ruszyłam w poszukiwaniu ubrań.
- ej, gdzie są moje ciuchy? – zwróciłam się do Zayn’a, który zdążył się podnieść. Dopiero teraz zauważyłam, że był bez koszulki. Widząc jego ciało, przygryzłam delikatnie dolną wargę, nie mogąc oderwać od niego wzroku.

- słyszysz? – ocknęłam się, słysząc głos chłopaka
- c.. co?
- mówiłem, że uprałem ci ciuchy i zaraz ci je przyniosę. – rzucił z uśmiechem i ruszył do łazienki. 
Chwilę potem stał przede mną wręczając mi moje rzeczy. Zabrałam je i poszłam się przebrać. Przemyłam twarz, związałam włosy w luźnego koka i wróciłam do pokoju. Zayn siedział na łóżku z laptopem, wciąż z nagim torsem. Ponieważ nie zauważył, że wróciłam pozwoliłam sobie na chwilę zapomnienia. Przyglądałam się jego klatce piersiowej, jego tatuażom. W tamtym właśnie momencie zapragnęłam dotknąć każdego z nich, poczuć pod palcami jego niesamowicie wyrzeźbiony tors i zasmakować tych pełnych warg.

- o, już wróciłaś. – usłyszałam radosny głos mulata. Szybko się otrząsnęłam i skarciłam w myślach. Jak ja mogłam w ogóle o czymś takim pomyśleć? Przecież niedawno uciekłam od potwora, który niegdyś niesamowicie mnie kręcił, a później stało się jak się stało. Zayn na pewno jest taki sam. Każdy facet jest taki sam. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu.
Spojrzałam na niego, a po chwili wychodziłam już z pokoju.

- gdzie ci tak śpieszno? – złapał mnie za nadgarstek
- nigdy więcej tak nie rób. – rzuciłam oschle, nawet się nie odwracając i wyrywając z uścisku.
- może trochę więcej wdzięczności? Gdyby nie ja i Harry nie wiadomo gdzie byś teraz leżała. – stwierdził, zakładając ręce na klatkę piersiową.
- dziękuję za łaskę. Mam paść na kolana i dziękować? Nie musiałeś mi pomagać.
- wiem.
- ty chyba bardzo lubisz bawić się w bohatera, wybawcę świata… Ale uwierz mi – zbliżyłam się do niego, a nasze twarze dzieliły milimetry. – całemu światu nie pomożesz. – wyszeptałam. Odwróciłam się na pięcie i odeszłam.


***

Wracając do hotelu poczułam ogromną potrzebę odlotu. Przyśpieszyłam kroku i niedługo potem znalazłam się w swoim pokoju. Czułam jak moje dłonie zaczynają drżeć. W pośpiechu wyjęłam spod poduszki mały woreczek z białym proszkiem. Parę sekund później leżałam na plecach, patrzyłam tępo w sufit i uśmiechałam się.

Leżałam nago na satynowej, ciemnej pościeli. Wpatrywałam się w rysy jego twarzy, kiedy nachylał się nade mną. Poczułam jego gorące wargi na swoich. Jego język próbujący zachłannie dostać się do mojego. Jego duże dłonie błądzące po moich nagich piersiach, raz na jakiś czas ściskające sutki, co bardzo mnie podniecało. Dotykałam jego torsu, wypełnionego tatuażami. Nad każdym zatrzymywałam się na dłuższą chwilę, muskając i liżąc go powoli. Moje dłonie przeszły na jego niesamowicie wyrzeźbiony brzuch. Spojrzałam mu w oczy. Wciąż się uśmiechał, wciąż widoczny był ten tajemniczy blask. Moje palce powędrowały na jego plecy, kreśląc na nich przeróżne kształty. Czułam pod opuszkami jak jego ciało delikatnie drży. Uśmiechnęłam się i wbiłam w jego usta.  Usłyszałam zduszony jęk, kiedy moja dłoń dotknęła wypukłości na jego spodniach. Widząc jego minę szybko się z nimi rozprawiłam i zobaczyłam  go teraz całkowicie nago. Oblizałam i przygryzłam dolną wargę. Teraz wygląda jeszcze lepiej.


- zrób ze mną to wszystko, na co nigdy nie miałeś odwagi. Spełnij wszystkie swoje najskrytsze fantazje. Jestem cała dla ciebie.. – wyszeptałam, nachylając się nad jego uchem i podgryzając jego płatek. Sekundę potem poczułam jego silne dłonie na swoich biodrach i jego gorącego członka w sobie. 


7 komentarzy:

  1. Przypuszczam, że to, co jest na końcu, to sen :D
    A szkoda... :/
    Już powoli nie rozumiem zachowania Emely. Ach...
    No cóż, czekam na kolejny.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  2. nono wyrabiasz się, kochanie! coraz dłuższe te rozdziały! niedługo przebijesz moje! :-D haha. Emely jest pierdolnięta, wkurza mnie, serio. : o jaka wyzwolona, fuck, haha. nie no, spoko, coraz lepiej. jest progres! buziak i lovki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostre zakończenie sprawiło, że już nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Smutno mi, że Em się tak stoczyła i po co jej ta kokaina? Myślę, że jeszcze nie raz wróci do domu chłopaków w takim czy innym stanie. Pisz szybko kolejny bo już nie mogę się doczekać! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach... Więc umiesz pisać erotyki. Zajebiście, gratuluję, bo to rzadkość. Rzeczywiście z rozdziału na rozdział jest co raz lepiej.
    Co Ty robisz z tą biedną postacią. Ja takie rzeczy przewiduję dużo dużo DUŻO później o ile w ogóle.
    Dobra kończę blablać, życzę weny i czego tam sobie chcesz.
    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow... Mocne zakończenie. Wg Emely jest strasznie, strasznie wkurzająca.. Mam nadzieję, że pozwoli Zayn'owi się "ogarnąć". czekam na nxt.:*****<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Emely mnie już trochę wkurza. Zayn chciał pomóc i znowu mu się dostało. Coś czuje, że Harry może się w niej zabujać :-) nie wiem czemu tak pomyślałam, ale od razu wpadło mi to do głowy gdy się spotkali. No ja to bym nie chciała spotkać chłopaka w takim stanie no ale cóż :-D
    Kurde chcę żeby Emely w końcu się zakumplowała z Zaynem! :-)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K