sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 7.

Staliśmy w kuchni od ponad dwudziestu minut. Zamiast zająć się dalszym poszukiwaniem jedzenia, wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa. Żadne z nas nie odwróciło wzroku, nie zbliżyło się, ani nie cofnęło. Uwielbiałam podziwiać blask w jego brązowych tęczówkach. Czułam jak przeszywa mnie wzrokiem. I mimo tego, że mnie nie dotykał, na moje ciało wkradła się gęsia skórka. Oblizałam dolną wargę, a chwilę potem on otwierał już usta. Jednak nie odważył się odezwać. Zamiast tego zrobił krok w przód. Poczułam jak moje serce zaczyna coraz szybciej bić. Chłopak powoli podchodził coraz bliżej. Kiedy znalazł się już tak blisko, że nasze ciała dzieliły milimetry, posłał mi nieśmiały uśmiech. Odwzajemniłam go i podniosłam dłoń, chcąc dotknąć jego uniesionych kącików ust. W tym jednak momencie do kuchni wparował Harry.

- no i co? – zauważywszy nas, wyszczerzył się i cofnął – sorki, nie chciałem przeszkadzać.

Kiedy zorientowaliśmy się, co powiedział, w jednym momencie odskoczyliśmy do siebie i oboje zwróciliśmy oczy w różne kierunki. Mulat zaczął drapać się po tyle głowy z zakłopotaniem i coś mamrotał pod nosem. Ja odwróciłam się tyłem do chłopaków i poczuł jak moją twarz oblewa rumieniec.

- to co na obiad? – spytał lokowaty po dłuższej chwili ciszy
- no właśnie.. może zamówimy pizzę? – zaproponował Zayn
- świetnie! – brunet klasnął  dłonie
- to ja.. będę się zbierała.. – wyszeptałam i posłałam im lekki uśmiech.
- zostań na obiad.. – usłyszałam za sobą niski głos mulata. Czułam, że najlepiej byłoby gdybym wyszła z tego domu jak najszybciej, jednak coś mnie tu trzymało. Coś sprawiało, że nie miałam ochoty rezygnować z obecności Zayn’a. Westchnęłam cicho i zgodziłam się.


Siedzieliśmy przed telewizorem, oglądając jakiś głupi program. Śmialiśmy się, komentowaliśmy i wygłupialiśmy. Coraz bardziej zaczynało mi się podobać towarzystwo tych dwóch chłopaków.  Po zjedzonym „obiedzie” postanowiłam, że jednak powinnam się zbierać.

- odprowadzę cię. – rzucił Zayn, podnosząc się z kanapy.
- nie trzeba, naprawdę – uśmiechnęłam się, podchodząc do drzwi.
- ale ja będę spokojniejszy, jeśli to zrobię. – odwzajemnił gest.
- no dobrze, skoro tak stawiasz sprawę. – zgodziłam się i spojrzałam w jego oczy. Od razu po mojej zgodzie zabłysły, a kąciki jego ust uniosły się znacznie do góry.
- cześć Harry! – rzuciłam wychodząc
- już nie piękny? – oburzył się, po czym wybuchł śmiechem – pa mała!


Szliśmy powoli, nie rozmawiając. Mimo, że milczeliśmy, wcale nie czułam się z tym źle. Nie wiem dlaczego, ale w ciągu paru godzin moje podejście do tego chłopaka o kruczoczarnych włosach zmieniło się diametralnie. Może to przez tamtą rozmowę? Może przez normalne spędzenie czasu? A może przez ten mały gest, dotykania jego dłoni?

Doszliśmy w okolice hotelu, a ja stanęłam jak wryta. Czułam jak tracę powoli powietrze.

- co jest? – spytał mulat, widząc moją reakcję
- A.. Adam.. – wydukałam wskazując palcem na wejście do budynku. Chłopak chodził w tą i z powrotem, wyraźnie na coś lub na kogoś czekając.  Był jak zwykle wkurzony, odpalał papierosa od papierosa i rozglądał się nerwowo. – jak ja mam teraz tam wrócić.. boże..
- spokojnie Em – wyszeptał Zayn i objął mnie ramieniem. W tamtej chwili poczułam się dziwnie bezpieczna i nawet trochę szczęśliwa. – mam z nim pogadać?
- nie! – wykrzyknęłam. Bałam się, że ten niezrównoważony psychicznie koleś może zrobić coś złego Zayn’owi. – chodźmy stąd.. – pociągnęłam chłopaka za sobą. nie wiedziałam gdzie idę, ale byle jak najdalej od Adama.

- Emely, nie tak szybko.. – zaśmiał się mulat. Dopiero teraz zorientowałam się, że przez dłuższy czas biegniemy.
- przepraszam.. – przystanęłam – teraz już kompletnie nie mam się gdzie podziać. – spuściłam głowę. Poczułam zażenowanie. Jestem totalną sierotą. Nie potrafię nawet znaleźć sobie domu, pracy, niczego.
- mała – podszedł do mnie i uniósł palcem moją twarz – możesz przenocować u nas.
- przestań. Nie będę się wam zwalała na głowę.. muszę coś wymyślić.. – zaczęłam się nerwowo rozglądać. Chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. nasze ciała dzieliły milimetry. Czułam na twarzy jego ciepły oddech, jego nieziemski zapach. Przez chwilę staliśmy w milczeniu, a w mojej głowie myśli szalały jak głupie.

- proszę. – posłał mi najpiękniejszy ze swoich uśmiechów. Poczułam jak nogi się pode mną uginają. To bardzo złe, że tak łatwo mogę mu teraz ulec. Pokiwałam nieśmiało głową i ruszyliśmy z powrotem do domu chłopaków.


***

Siedziałam skulona na trawie, w ogródku chłopaków i paliłam. Wpatrywałam się w wyjątkowo gwieździste niebo. Nagle poczułam na swoich ramionach ciepły materiał. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się uśmiechnięty od ucha do ucha Harry.

- dzięki za bluzę, nie trzeba było – odwzajemniłam gest i odwracając głowę w stronę gwiazd, zaciągnęłam się papierosem.
- trzeba, trzeba – zaśmiał się i usiadł obok mnie. – słuchaj Emely.. przepraszam, że tak prosto z mostu.. – zaczął, patrząc w niebo
- no?
- czy ty i Zayn.. no czy wy ze sobą kręcicie? – spytał, a mi opadła szczęka. Niby skąd wysuwa takie bzdurne wnioski? Odchrząknęłam i szybko odpowiedziałam.
- jasne, że nie. skąd ten pomysł? On tylko.. pomaga mi. Z resztą sama nie wiem czemu.
- no jasne. Rozumiem. – wyszczerzył się, a chwilę potem poczułam jak przysuwa się do mnie.  – ładne niebo, nie?
- owszem. – uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na twarz chłopaka wpatrującego się w górę. Był naprawdę uroczy. Szczególnie kiedy blask gwiazd oświetlał delikatnie jego piękne dołeczki i błyszczące, zielone oczy. Kiedy tak mu się przyglądałam, odwrócił wzrok. Z jego twarzy wciąż nie znikał uśmiech. Zbliżył się do mnie tak, że nasze usta dzieliły jedynie milimetry.  Jego wargi były już bardzo blisko, czułam jego spokojny oddech, kiedy nagle drzwi od domu się otworzyły i stanął w nich Zayn.


- co wy.. – zatrzymał się, widząc w jakiej sytuacji się znajdujemy. Szybko odsunęłam od siebie Harry’ego i spojrzałam na mulata. Ten jedynie rzucił nam zabójcze spojrzenie i zaciskając pięści wszedł z powrotem do środka.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------

przepraszam, że tak krótko i nudno ;/ obiecuję, że w następnym się poprawię! ;) 
buziaki! 

5 komentarzy:

  1. Wow....
    Rozdział wcale nie nudny!
    Hmm... Już sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony chciałabym, aby Emely była z Zayn'em, ale z drugiej strony jest jeszcze Harry. Oni również do siebie pasują.
    Ach... Nie wiem, co mam o tym myśleć.
    Czekam na kolejny.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Według mnie rozdział jest ok, nie jest jednym z najlepszych ale mimo to i tak miło mi się go czytało. Tylko końcówka mnie bardzo zdziwiła. O_o
    Mimo wszystko nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów bo mam nadzieję, że akcja będzie się rozkręcała coraz bardziej i bardziej, a rozdziały będą dłuższe! ;)
    Co do komplikacji na nano.. właśnie zauważyłam, tak samo po imaginie z Zayn'em. ;D

    Tymczasem zapraszam na nowy na:
    http://historia-o-terazniejszosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Tutaj też przepraszam za zastój.:* Co do rozdziału... No nie... A już tak fajnie zaczęło się układać, zbliżyli się do siebie, a tu taka sytuacja. Czekam na to co będzie się działo dalej. Kocham.:****

    OdpowiedzUsuń
  4. wszędzie te przeprosiny XD ja nie będę Ci już komentowała w takim razie skoro wszystkie Twoje rozdziały są nudne i do dupy. po prostu przestanę je czytać, skoro takie są. ehs. zgadzam się z Tofi w stu% i tyle ode mnie.
    ;-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko kochana! Początek jest śliczny i jak zwykle ktoś musiał go przerwać :D
    Harry się zabujał, można się było tego spodziewać, ale ona musi być z mulatem!
    Fajnie, że Zayn wziął ją do siebie.
    Robi się coraz ciekawiej i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K