Zamieszkałam
u Tess. Przez pierwsze dni siedziałam bezczynnie wpatrując się w czarny ekran
telewizora. Nie miałam nawet ochoty na żadne narkotyki ani alkohol. Nie wiem
dlaczego tak mnie wzięło, nie wiem dlaczego tak bardzo to wszystko przeżywałam.
Bo przecież sama pragnęłam spokoju. w głębi duszy bardzo cieszyłam się ze
spotkania Zayn’a. ale spieprzyłam. Cholernie spieprzyłam. Mimo, że starałam się
z całych sił, by nie zaczęło mi zależeć, jego cholerny pocałunek wszystko
zepsuł.
- Em,
wychodzę do sklepu, idziesz ze mną? – usłyszałam głos przyjaciółki
- nie,
zostanę. Nie mam ochoty. – rzuciłam cicho
- przecież
nie możesz przesiedzieć całego życia, nie wyściubiając nawet nosa na zewnątrz. Chodź,
przewietrzysz się. pójdziemy na lody, albo na gorącą czekoladę. – usiadła naprzeciwko
mnie i uśmiechnęła się. westchnęłam i wzruszyłam ramionami. Tess miała racje,
to siedzenie w zamknięciu nie ma sensu. Muszę żyć. Znów nauczyć się na nowo
oddychać.
- daj mi
chwilkę, muszę się ogarnąć. – rzuciłam i ruszyłam do łazienki.
Minęło już
parę tygodni odkąd pożegnałam się z Zayn'em, jednak wciąż nie mogłam przestać o
nim myśleć. Ten fakt niesamowicie mnie wkurzał, bo w każdym wysokim,
ciemnowłosym chłopaku widziałam mulata. Weszłyśmy z Tess do jednego z
pobliskich marketów by zrobić jakieś większe zakupy. czarnowłosa latała między
półkami i pakowała do koszyka najpotrzebniejsze rzeczy. Ja snułam się za nią
niczym cień. W końcu dotarłyśmy do działu ze słodyczami. Stanęłam przy półce z
czekoladami i zaczęłam przyglądać się tępo etykietkom. Nagle usłyszałam za sobą
znajomy, zachrypnięty głos.:
- Em? –
odwróciłam się, a moim oczom ukazał się jak zwykle uśmiechnięty Harry. – hej mała
– podszedł do mnie i chwyciwszy za ramiona, przyciągnął do siebie.
- cześć.. –
rzuciłam cicho.
- jak się
trzymasz? Co u ciebie? – przeniknął mnie swoimi zielonymi ślepiami.
- wszystko w
porządku. Dzięki za troskę. – przywołałam na swoja twarz nikły uśmiech. Tak naprawdę
to bardzo się cieszył, że spotkałam Hazzę. Brakowało mi jego towarzystwa. – a co
u ciebie?
- a wszystko
świetnie. Szykuje się trasa koncertowa, mamy mnóstwo roboty, ale też zabawy. Wiesz,
Zayn… - nie dane mu było skończyć, bo podeszła do nas Tess.
- tu jesteś!
wiedziałam, że znajdę cię przy słodyczach – zaśmiała się. – um.. – odwróciła się
i chyba dopiero wtedy zauważyła, że z kimś rozmawiam. Widziałam jak zarówno
dziewczyna, jak i Harry lustrują się wzrokiem.
- wybaczcie.
To Harry – wskazałam na szatyna – a to Tess, moja przyjaciółka. – przedstawiłam
ich sobie. Uścisnęli swoje dłonie. Widziałam, że nie mogą oderwać od siebie
wzroku. Uśmiechnęłam się pod nosem na samą myśl.
- no więc co
chciałeś mi powiedzieć? – spytałam w końcu, bo cisza, która panowała zaczęła
mnie już denerwować.
- ja..
zapomniałem. – wyszczerzył się, drapiąc się po tyle głowy.
- no cóż.
Tess, chodźmy już. – rzuciłam do czarnowłosej, po czym pociągnęłam ją za rękę. –
na razie Harry! – pomachałam chłopakowi.
- do zobaczenia!
– ukazał swoje urocze dołeczki i odmachał nam.
- co to
było? – spojrzałam w błękitne oczy wciąż uśmiechniętej Tess.
- co? –
zrobiła głupią minę.
- nie
udawaj, widziałam, że się sobie spodobaliście. – poruszyłam śmiesznie brwiami.
- przestań
pieprzyć. Wracajmy do domu, bo jestem głodna. – odwróciła wzrok i ruszyła przed
siebie. Zaśmiałam się i podbiegłam do dziewczyny.
***
Dni mijały
nieubłagalnie szybko, a z każdym kolejnym czułam się coraz lepiej. Zapominałam o
Zayn’ie, więc w życiu również wiodło mi się naprawdę dobrze. Po mojej wizycie w
szpitalu przestałam ćpać. Nie dlatego, że nie chciałam. Po prostu Tess nazbyt
się wystraszyła i przestała nam cokolwiek załatwiać. Na początku było nam
obydwu cholernie ciężko, jednak z czasem dałyśmy radę. Wspólnie się
wspierałyśmy, co było naprawdę fajne.
Któregoś
deszczowego wieczoru siedziałyśmy przed telewizorem i wcinając popcorn,
oglądałyśmy kolejny, głupawy film. Poczułam wibracje telefonu więc wyjęłam go z
kieszeni i odczytałam wiadomość z uśmiechem.
- i co się
tak cieszysz? – zagadnęła Tess, wpychając sobie do buzi kolejną garść popcornu.
- bo Harry
zaprasza nas na imprezę. – spojrzałam na dziewczynę, a z jej ust wyleciały
pojedyncze kawałki jedzenia.
- ale jak
to? Kiedy?
- jutro
wieczorem.
- super! –
krzyknęła – ostatnio miałam ochotę na imprezę.
- ehem. –
zlustrowałam ją z uśmiechem i pochyliłam się nad ekranem. Odpisałam Hazzie,
że chętnie wpadniemy i odrzuciłam
telefon, by po raz setny obejrzeć ten sam film.
***
Następnego dnia
postanowiłam poszukać pracy. Nie mogłam wciąż siedzieć w domu i przyglądać jak
kwiatki Tess rosną. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. stwierdziłam, że
pochodzę po pobliskich kawiarniach i może uda mi się coś znaleźć. Po wyjściu z
kolejnej knajpy, powoli zaczęłam tracić nadzieję.
-
przepraszam? – usłyszałam za sobą kobiecy głos. Odwróciłam się, a moim oczom
ukazała się wysoka blondynka. Ubrana była w chyba najdroższe ciuchy, na nosie
miała okulary przeciwsłoneczne, a jej szpilki mierzyły chyba ze trzydzieści
centymetrów.
- tak?
- wybacz, że
zaczepiam cię tak na środku ulicy, ale przyglądałam ci się i muszę stwierdzić,
że jesteś naprawdę śliczna i intrygująca. – mówiła z uśmiechem.
- dziękuję. –
rzuciłam cicho.
- wiem, to
brzmi dziwnie. Jestem Ellen Carter – wyciągnęła w moją stronę chudą dłoń.
- miło mi,
Emely.
- miło cię
poznać. – uśmiechnęła się i zdjęła z nosa okulary. Jej mocny makijaż od razu
przykuwał wzrok. – jestem agentką w pewnej agencji modelek. Zajmuje się między
innymi wyszukiwaniem nowych twarzy. Muszę przyznać, że masz nieprzeciętną
urodę. Dlatego właśnie mam dla ciebie propozycję.
- mhm. –
uniosłam brew ze zdziwienia.
- nie
chciałabyś zacząć z nami współpracy?
- ja.. –
wpatrywałam się w kobietę z coraz większym zdziwieniem. To wszystko wyglądało
jak z jakiegoś filmu. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Było mi strasznie
miło, że ktoś uznał mnie za ładną, ale od razu modelka?
- jeżeli nie
chcesz podejmować decyzji od razu – zaczęła, widząc moją minę – zadzwoń, kiedy
się namyślisz. To moja wizytówka – wręczyła mi mały, błękitny kartonik,
pachnący perfumami. – mam nadzieję, że się odezwiesz.
- dziękuję,
przemyśle to na pewno. – w końcu zdobyłam się na odwagę. – miłego dnia.
Dotarłam do
domu i opadłam na kanapę, wcześniej włączając muzykę. Siedziałam, przyglądając
się małemu, błękitnemu kartonikowi.
„Ellen Carter. Agencja modelek
BeauDivision.”
Przejechałam
palcem po dziewięciu cyferkach składających się na numer telefonu i wzięłam głęboki oddech. W tym samym momencie
do domu wpadła Tess.
- co tam
mała? – opadła obok mnie.
- a nic. Miałam
dziś dziwną przygodę.
- no
opowiadaj – uśmiechnęła się, kładąc nogi na pobliski stolik i rozpinając
koszulę.
Opowiedziałam
jej cały dzień i spotkanie z tą całą agentką. Czarnowłosa spojrzała na mnie, a
jej oczy świeciły. Uśmiechnęła się szeroko i wyjęła z kieszeni telefon.
- dzwoń!
- co? –
uniosłam brew.
- mówię ci,
dzwoń. To wielka szansa. Kto wie jaka kariera cię czeka!
- sama nie
wiem. Chyba nie nadaję się na modelkę
- skąd
wiesz?
- no bo ja..
- przestań
pierdolić i wykręcaj numer. – dziewczyna wcisnęła mi telefon w dłoń.
Wzruszyłam
ramionami i odetchnęłam. Parę sekund później rozmawiałam już z kobietą, którą
spotkałam na ulicy. Bardzo ucieszyła się z mojej decyzji i umówiłyśmy się na
spotkanie za tydzień. Kiedy odłożyłam komórkę, poczułam jakby kamień spadł mi z
serca. Chyba za bardzo się stresowałam.
- świetnie! –
Tess klasnęła w dłonie, a ja spojrzałam na nią z głupią miną – teraz chodź,
musimy przygotować się na imprezę!
No właśnie. Zupełnie
o niej zapomniałam. Kolejne godziny spędziłyśmy z Tess na wybieraniu ciuchów. Dostałam
wiadomość od Harryego, że po nas przyjedzie.
Stanęłyśmy przed
blokiem i czekałyśmy cierpliwie na przyjazd szatyna. Przez cały ten czas miałam
dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje. W końcu, tuż przed nami zatrzymał się
duży samochód Harry’ego. Wysiadł z niego i po przywitaniu się, zaprosił nas do
środka. Po minięciu pierwszej przecznicy, przypomniałam sobie, że nie zabrałam
czegoś z mieszkania.
- Harry
stop! – krzyknęłam
- co?! –
spojrzał na mnie z przerażonym wzrokiem
-
zapomniałam czegoś zabrać.
- przestań,
teraz to już za późno – stwierdziła Tess
- nie, ja
muszę wrócić. Zaparkuj tu i zaczekajcie na mnie. zaraz wracam! – rzuciłam i
wychodząc z samochodu, zdjęłam szpilki. Podałam je przyjaciółce i pobiegłam do
domu na bosaka. Chwyciłam za zapomnianą rzecz i wyszłam szybko z mieszkania. Wyszłam
z bloku i poczułam na swojej ręce mocny uścisk. W następnej chwili zostałam wciągnięta
do ciemnej uliczki. Moje usta zostały zasłonięte ogromną, męską dłonią, bym nie
mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Kiedy dotknęłam plecami torsu
mężczyzny, poczułam znajomy zapach. Moje serce od razu zaczęło bić szybciej, a
na skórze pojawiła się gęsia skórka. Tylko nie to, proszę. Niech ten koszmar
się nie powtarza..
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiedziałam, że tak będzie. Mam nadzieję,
że mój powrót Was ucieszy ;) no i oczywiście, że Was nie zawiodę.
Buziaki!
Rozdział świetny <3 kocham i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że namieszasz jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńI wiem, kto ją zaatakował.
Może Zayn znów ją uratuje? To tylko moja mała nadzieja.
Dominika.
No no wracasz w wielkim stylu :-D
OdpowiedzUsuńStrasnie mi się podobał ten rozdział xd
Coś czuję, że między Tess a Harrym coś się kroi :-D Boże ale ja mądra jestem! Trochę mi się nie podoba tą końcówka, ale wiem, że Ty byś była chora gdybyś trochę nie pokomplikowała :*
Kocham Cię za to <3
Tak strasznie się cieszę, że wróciłaś!!! Ten rozdział jest genialny!! Zakończenie trzymający w napięciu. Ten facet to chyba Zayn, ale mam wrażenie, że przyszykowalas coś szukającego. Kocham.:***
OdpowiedzUsuńMam wenę więc nadrabiam komentarze :D Ogólnie to na temat tego rozdziału wypowiedziałam się już w prywatnych wiadomościach ale... Uwielbiam ten rozdział tylko nie lubię jak kończysz w takich momentach i nie lubię też tego że nie chcesz mi nigdy zdradzić co będzie dalej! :D
OdpowiedzUsuń