niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 14.

~ Zayn ~

Siedziałem na tej samej ławce jak idiota. Nie wiedziałem co robić, bo moje myśli były totalnie nieuporządkowane. Poszedłbym szukać Em gdybym tylko wiedział, w którą w ogóle stronę ruszyć. Odpalałem papierosa od papierosa i starałem się uporządkować myśli, skupić się. nie mam pojęcia jak długo siedziałem w parku, ale nagle rozdzwonił się mój telefon, a ja dopiero wtedy zorientowałem się, że tak właściwie to już się ściemniło. Odebrałem telefon, nawet nie patrząc kto dzwoni.

- słucham?
- Malik, znaleźli ją! – usłyszałem znajomy krzyk
- jak to? Gdzie? Kto? – pytałem, wstając z ławki i ruszając przed siebie.
- dzwoniłem na policję. Znaleźli ją. Na szczęście. My z Tess już tam jedziemy. XX street.– nic nie odpowiedziałem. Schowałem telefon do kieszeni i zacząłem biec. Ta ulica jest tak niedaleko, gdybym tylko wiedział..

Kiedy dobiegłem do właściwego miejsca, pod blokiem stały już dwa radiowozy i podjeżdżał samochód mojego przyjaciela. Nie czekałem jednak na resztę. Wbiegłem do bloku i pognałem w górę. Hałasy dochodzące z piątego piętra wskazywały mi właściwy cel. Nie zdążyłem wejść do mieszkania, kiedy dwójka postawnych policjantów wyprowadzała ze środka chłopaka, którego już kiedyś spotkałem. Kiedyś nawet obiłem mu twarz. Teraz jednak, widząc jego cwaniacki uśmiech i kompletny brak skruchy miałem ochotę go zabić. Najpierw storturować za to co zrobił Em, a później zabić. Nie miałbym żadnych wyrzutów sumienia.

- ona jest totalnym zerem. Nawet się nie nastawiaj. – rzucił w moją stronę głosem pełnym drwiny – to zwykła szmata! – zaśmiał się, a ja nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego i uderzyłem go pięścią twarz, z całą siłą jaką w sobie miałem. I gdyby nie ci dwaj policjanci na pewno wykończyłbym go na miejscu. 

W końcu musiałem się ogarnąć. Stanąłem prosto i poprawiłem koszulkę. Nie patrząc na tego kolesia, wszedłem do mieszkania. Porozmawiałem chwilę z jednym z policjantów, tłumacząc, że jestem przyjacielem i pozwolono mi wejść głębiej.

Kiedy zobaczyłem ją, siedzącą na końcu łózka, skuloną i w okropnym stanie, poczułem jak coś ściska moje serce. To był straszny widok. W tamtym momencie byłem na siebie cholernie zły. Mogłem temu jakoś zapobiec. Mogłem o nią dbać, mogłem jej pilnować. Tak wiele wycierpiała, że nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić jak się teraz czuje.
Naprzeciwko Em siedziała jakaś kobieta i coś do niej mówiła. W końcu zorientowała się, że stoję w pokoju i spojrzała na mnie pytająco.

- Emely? – rzuciłem cicho w stronę dziewczyny. Ona spojrzała na mnie wielkimi, zapuchniętymi oczami, a na jej twarzy malowało się tak ogromne przerażenie jakiego jeszcze nigdy nie widziałem. Cofnęła się i skuliła jeszcze bardziej. – Em, to ja. Zayn.. – mówiłem cicho, podchodząc powoli do łózka. Z każdym moim krokiem, cofała się coraz bardziej.

- proszę nie podchodzić. – rzuciła nieznajoma kobieta.
- ale ja..
- jest zbyt przerażona.
- ale przecież na panią tak nie reaguje. – zdenerwowałem się
- bo tu chodzi jedynie o mężczyzn. Chociaż mnie również nie było łatwo do niej dotrzeć. – stwierdziła, już nawet na mnie nie patrząc. W tym samym momencie, do pokoju wpadła Tess i Harry.

 - Em, kochanie – rzuciła dziewczyna i podbiegła do łóżka. Emely spojrzała na nią, przenikającym wzrokiem. Tess usiadła
powoli naprzeciwko i złapała ją za rękę. 

Widząc tą scenę, poczułem jak do moich oczu napływają łzy. Cholernie mnie bolało, że nie mogę się do niej zbliżyć. Nie mogę porwać ją w ramiona i zapewnić, że już nigdy więcej nie spotka ją nic tak okropnego. Tak bardzo pragnąłem cofnąć czas. Naprawić swoje głupie błędy. Po prostu ją chronić i nie dopuścić do tego co się stało.

Nagle poczułem jak ktoś wyciąga mnie z pokoju. Harry stał z założonymi na klatce piersiowej rękoma i wpatrywał się we mnie wyczekująco. Odetchnąłem i opowiedziałem mu co stało się kiedy tu przybiegłem i to, że nie mogę się nawet zbliżyć do dziewczyny.

- nawet nie chce myśleć co ten skurwiel jej zrobił.. – stwierdził Styles, kiwając głową i biorąc głęboki wdech.
- nie odpuszczę mu. Możesz być tego pewny. – mówiłem, zaciskając pięści.
- Zayn, uspokój się. – chłopak ułożył dłoń na moim ramieniu.
- wiesz co mnie najbardziej wkurwia? – lokowaty uniósł brew pytająco. – nie mogę jej nawet przytulić. Nie mogę przeprosić. przez tego pojeba jest totalnie zniszczona, a ja nie mogę jej nawet pomóc.. – mówiłem z coraz większym zdenerwowaniem.
- stary, w takiej sytuacji potrzeba czasu. Dobrze, że chociaż Tess zaufała. – stwierdził mój przyjaciel spokojnym głosem. Odetchnąłem i spuściłem głowę. Wciąż nie mogłem pogodzić się z tym wszystkim. Nie mogłem w to uwierzyć.


***

Codziennie przychodziłem do mieszkania Tess. Codziennie starałem się zbliżyć do Emely. Jednak nie widziałem żadnej poprawy. Albo chowała się kiedy tylko mnie zobaczyła, albo po prostu zaczynała płakać. Za każdym razem, widząc jej reakcje, moje serce pękało na malutkie kawałeczki. Byłem totalnie bezbronny, czego nie wytrzymywałem. Jednak nie mogłem odpuścić. Nie chciałem.

Za każdym razem, gdy wpatrywała się w okno i mnie nie widziała, opierałem się o framugę i patrzyłem. Patrzyłem jak po cichu cierpi. Czułem się beznadziejnie, wiedząc, że nie mogę nic zrobić. Odkąd Em się odnalazła nie przespałem żadnej nocy. A minął już przecież tydzień. Cieszyłem się jedynie, że mamy przerwę w występach. Codziennie, przy kubku kawy zastanawiałem się co mogę zrobić by mi zaufała. Harry wciąż powtarzał, że potrzeba czasu. Ale ile kurwa można siedzieć bezczynnie!

Któregoś dnia siedziałem w kuchni Tess i zastanawiałem się nad sposobem przekonania do siebie Em. Okazało się, że Tess musi koniecznie wyjść. Zapewniłem ją, że zajmę się dziewczyną. Nie była co do tego pomysłu przekonana, jednak zgodziła się. na wszelki wypadek nie powiedzieliśmy nic Emely. Brunetka miała nadzieję, że przez ten czas jej przyjaciółka nie zauważy jej nieobecności. Pomyliła się jednak.

Stałem na balkonie, kiedy usłyszałem krzyk. Wszedłem szybko do środka, tym samym natrafiając na Em. Spojrzała na mnie z przerażeniem i odwróciła się.

- poczekaj Em. Nie bój się mnie. – krzyczałem za nią cicho. Wbiegła do swojego pokoju i zatrzasnęła drzwi. Stanąłem pod nimi i odetchnąłem głęboko. – Em, wysłuchaj mnie proszę. Chociaż wysłuchaj.. – mówiłem cicho, opierając się dłońmi o drzwi. Nie odpowiedziała nic, ale usłyszałem cichy szelest. Miałem wrażenie jakby podeszła do drzwi. Odetchnąłem raz jeszcze i postanowiłem powiedzieć jej wszystko.

- słońce, tak bardzo cię przepraszam. Nigdy nie chciałem byś cierpiała. Wiem, że to wszystko po części moja wina. Wiem, że powinienem się tobą zająć. Nigdy nie powinienem był dać ci odejść. Byłem cholernie głupi. Wiem to. – odetchnąłem głośno – Em zaufaj mi, proszę. Nigdy cię nie skrzywdzę. Chce ci pomóc. Chce być przy tobie w każdym momencie twojego życia. Chcę cię chronić. Wiem, że spieprzyłem, ale cholernie pragnę to naprawić. słońce.. – zbliżyłem się do drzwi i zacisnąłem na nich pięści – nigdy nie pozwolę ci upaść, nigdy więcej cię nie zawiodę. Zrozumiałem, że cię potrzebuję. Tak jak ty potrzebujesz mnie. – nagle usłyszałem chrząknięcie  klucza, a chwilę potem powoli otwierane drzwi. Moim oczom ukazała się Em z zaszklonymi oczami. Przenikała mnie nimi do granic możliwości, a ja coraz bardziej pragnąłem ją przytulić i ochronić przed całym złem tego świata. – Em, chcę być twoim aniołem stróżem.

Wciąż się nie odzywała. Nie oderwała ode mnie wzroku nawet na sekundę. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy, a żadne z nas nie zrobiło kroku w przód. Ani się nie cofnęło. W jednej chwili poczułem jak dziewczyna rzuca mi się w ramiona i oplata swoje chude ręce wokół mojej szyi. Przez sekundę nie ogarnąłem co się dzieje, jednak kiedy uświadomiłem sobie co właśnie zrobiła, moje serce urosło. Objąłem ją mocno i przyciągnąłem jak najbliżej siebie. wtuliłem twarz w jej włosy i zaciągnąłem się jej pięknym zapachem. Byłem tak cholernie szczęśliwy. W końcu się udało. Nareszcie mi zaufała. Nareszcie mogę jej pomóc i mogę spełnić swoją obietnicę.

- Od dziś będę cię chronił. Nie pozwolę, by stała ci się krzywda. – wyszeptałem , obejmując ją tak mocno jak tylko mogłem. 


4 komentarze:

  1. Świetny świetny kocham xd czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to piękne.
    Tak bardzo się cieszę, że Em się odnalazła i zaufała Zayn'owi.
    Proszę, nie mów mi, że będziesz chciała to jakoś pokomplikować, chodź znając Ciebie z pewnością coś się stanie ;p
    Czekam na next.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze się uspokajam! Cholera, jak potrzeba to nigdy nie mam przy sobie chusteczek!
    Och... Boże Zayn - moja nowa miłość!
    Kocham Cie kobieto! Nikt nie jest w stanie doprowadzić mnie do płaczu a tobie się to udało, znowu! To było piękne! I bosko, że zrobiłaś tylko jego oczami.
    więcej takich! Chcę więcej płakać!
    Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś moim mistrzem.. Nawet nie wiesz jak ja Cię cholernie podziwiam.. Wszystkie Twoje historie są tak genialne, że aż słów brakuje, żeby to opisać. Strasznie się cieszę, że mu zaufała... I jeszcze ta piosenka... Idealnie po prostu... Kocham.:***

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K