~ Zayn ~
Siedziałem na
tej samej ławce jak idiota. Nie wiedziałem co robić, bo moje myśli były
totalnie nieuporządkowane. Poszedłbym szukać Em gdybym tylko wiedział, w którą
w ogóle stronę ruszyć. Odpalałem papierosa od papierosa i starałem się
uporządkować myśli, skupić się. nie mam pojęcia jak długo siedziałem w parku,
ale nagle rozdzwonił się mój telefon, a ja dopiero wtedy zorientowałem się, że
tak właściwie to już się ściemniło. Odebrałem telefon, nawet nie patrząc kto
dzwoni.
- słucham?
- Malik,
znaleźli ją! – usłyszałem znajomy krzyk
- jak to? Gdzie?
Kto? – pytałem, wstając z ławki i ruszając przed siebie.
- dzwoniłem
na policję. Znaleźli ją. Na szczęście. My z Tess już tam jedziemy. XX street.–
nic nie odpowiedziałem. Schowałem telefon do kieszeni i zacząłem biec. Ta ulica
jest tak niedaleko, gdybym tylko wiedział..
Kiedy dobiegłem
do właściwego miejsca, pod blokiem stały już dwa radiowozy i podjeżdżał samochód
mojego przyjaciela. Nie czekałem jednak na resztę. Wbiegłem do bloku i pognałem
w górę. Hałasy dochodzące z piątego piętra wskazywały mi właściwy cel. Nie zdążyłem
wejść do mieszkania, kiedy dwójka postawnych policjantów wyprowadzała ze środka
chłopaka, którego już kiedyś spotkałem. Kiedyś nawet obiłem mu twarz. Teraz
jednak, widząc jego cwaniacki uśmiech i kompletny brak skruchy miałem ochotę go
zabić. Najpierw storturować za to co zrobił Em, a później zabić. Nie miałbym
żadnych wyrzutów sumienia.
- ona jest
totalnym zerem. Nawet się nie nastawiaj. – rzucił w moją stronę głosem pełnym
drwiny – to zwykła szmata! – zaśmiał się, a ja nie wytrzymałem. Rzuciłem się na
niego i uderzyłem go pięścią twarz, z całą siłą jaką w sobie miałem. I gdyby nie
ci dwaj policjanci na pewno wykończyłbym go na miejscu.
W końcu musiałem się
ogarnąć. Stanąłem prosto i poprawiłem koszulkę. Nie patrząc na tego kolesia,
wszedłem do mieszkania. Porozmawiałem chwilę z jednym z policjantów, tłumacząc,
że jestem przyjacielem i pozwolono mi wejść głębiej.
Kiedy zobaczyłem
ją, siedzącą na końcu łózka, skuloną i w okropnym stanie, poczułem jak coś
ściska moje serce. To był straszny widok. W tamtym momencie byłem na siebie
cholernie zły. Mogłem temu jakoś zapobiec. Mogłem o nią dbać, mogłem jej
pilnować. Tak wiele wycierpiała, że nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić
jak się teraz czuje.
Naprzeciwko Em
siedziała jakaś kobieta i coś do niej mówiła. W końcu zorientowała się, że
stoję w pokoju i spojrzała na mnie pytająco.
- Emely? –
rzuciłem cicho w stronę dziewczyny. Ona spojrzała na mnie wielkimi,
zapuchniętymi oczami, a na jej twarzy malowało się tak ogromne przerażenie
jakiego jeszcze nigdy nie widziałem. Cofnęła się i skuliła jeszcze bardziej. –
Em, to ja. Zayn.. – mówiłem cicho, podchodząc powoli do łózka. Z każdym moim
krokiem, cofała się coraz bardziej.
- proszę nie
podchodzić. – rzuciła nieznajoma kobieta.
- ale ja..
- jest zbyt
przerażona.
- ale
przecież na panią tak nie reaguje. – zdenerwowałem się
- bo tu chodzi jedynie o mężczyzn. Chociaż mnie również
nie było łatwo do niej dotrzeć. – stwierdziła, już nawet na mnie nie patrząc. W
tym samym momencie, do pokoju wpadła Tess i Harry.- Em, kochanie – rzuciła dziewczyna i podbiegła do łóżka. Emely spojrzała na nią, przenikającym wzrokiem. Tess usiadła
powoli naprzeciwko i złapała ją za rękę.
Widząc tą scenę, poczułem jak do moich oczu napływają łzy. Cholernie mnie bolało, że nie mogę się do niej zbliżyć. Nie mogę porwać ją w ramiona i zapewnić, że już nigdy więcej nie spotka ją nic tak okropnego. Tak bardzo pragnąłem cofnąć czas. Naprawić swoje głupie błędy. Po prostu ją chronić i nie dopuścić do tego co się stało.
Nagle poczułem
jak ktoś wyciąga mnie z pokoju. Harry stał z założonymi na klatce piersiowej
rękoma i wpatrywał się we mnie wyczekująco. Odetchnąłem i opowiedziałem mu co
stało się kiedy tu przybiegłem i to, że nie mogę się nawet zbliżyć do
dziewczyny.
- nawet nie
chce myśleć co ten skurwiel jej zrobił.. – stwierdził Styles, kiwając głową i
biorąc głęboki wdech.
- nie
odpuszczę mu. Możesz być tego pewny. – mówiłem, zaciskając pięści.
- Zayn,
uspokój się. – chłopak ułożył dłoń na moim ramieniu.
- wiesz co
mnie najbardziej wkurwia? – lokowaty uniósł brew pytająco. – nie mogę jej nawet
przytulić. Nie mogę przeprosić. przez tego pojeba jest totalnie zniszczona, a
ja nie mogę jej nawet pomóc.. – mówiłem z coraz większym zdenerwowaniem.
- stary, w
takiej sytuacji potrzeba czasu. Dobrze, że chociaż Tess zaufała. – stwierdził mój
przyjaciel spokojnym głosem. Odetchnąłem i spuściłem głowę. Wciąż nie mogłem
pogodzić się z tym wszystkim. Nie mogłem w to uwierzyć.
***
Codziennie przychodziłem
do mieszkania Tess. Codziennie starałem się zbliżyć do Emely. Jednak nie
widziałem żadnej poprawy. Albo chowała się kiedy tylko mnie zobaczyła, albo po
prostu zaczynała płakać. Za każdym razem, widząc jej reakcje, moje serce pękało
na malutkie kawałeczki. Byłem totalnie bezbronny, czego nie wytrzymywałem. Jednak
nie mogłem odpuścić. Nie chciałem.
Za każdym
razem, gdy wpatrywała się w okno i mnie nie widziała, opierałem się o framugę i
patrzyłem. Patrzyłem jak po cichu cierpi. Czułem się beznadziejnie, wiedząc, że
nie mogę nic zrobić. Odkąd Em się odnalazła nie przespałem żadnej nocy. A minął
już przecież tydzień. Cieszyłem się jedynie, że mamy przerwę w występach. Codziennie,
przy kubku kawy zastanawiałem się co mogę zrobić by mi zaufała. Harry wciąż powtarzał,
że potrzeba czasu. Ale ile kurwa można siedzieć bezczynnie!
Któregoś dnia
siedziałem w kuchni Tess i zastanawiałem się nad sposobem przekonania do siebie
Em. Okazało się, że Tess musi koniecznie wyjść. Zapewniłem ją, że zajmę się
dziewczyną. Nie była co do tego pomysłu przekonana, jednak zgodziła się. na
wszelki wypadek nie powiedzieliśmy nic Emely. Brunetka miała nadzieję, że przez
ten czas jej przyjaciółka nie zauważy jej nieobecności. Pomyliła się jednak.
Stałem na
balkonie, kiedy usłyszałem krzyk. Wszedłem szybko do środka, tym samym
natrafiając na Em. Spojrzała na mnie z przerażeniem i odwróciła się.
- poczekaj
Em. Nie bój się mnie. – krzyczałem za nią cicho. Wbiegła do swojego pokoju i
zatrzasnęła drzwi. Stanąłem pod nimi i odetchnąłem głęboko. – Em, wysłuchaj
mnie proszę. Chociaż wysłuchaj.. – mówiłem cicho, opierając się dłońmi o drzwi.
Nie odpowiedziała nic, ale usłyszałem cichy szelest. Miałem wrażenie jakby
podeszła do drzwi. Odetchnąłem raz jeszcze i postanowiłem powiedzieć jej
wszystko.
- słońce,
tak bardzo cię przepraszam. Nigdy nie chciałem byś cierpiała. Wiem, że to
wszystko po części moja wina. Wiem, że powinienem się tobą zająć. Nigdy nie
powinienem był dać ci odejść. Byłem cholernie głupi. Wiem to. – odetchnąłem głośno
– Em zaufaj mi, proszę. Nigdy cię nie skrzywdzę. Chce ci pomóc. Chce być przy
tobie w każdym momencie twojego życia. Chcę cię chronić. Wiem, że spieprzyłem,
ale cholernie pragnę to naprawić. słońce.. – zbliżyłem się do drzwi i
zacisnąłem na nich pięści – nigdy nie pozwolę ci upaść, nigdy więcej cię nie
zawiodę. Zrozumiałem, że cię potrzebuję. Tak jak ty potrzebujesz mnie. – nagle usłyszałem
chrząknięcie klucza, a chwilę potem
powoli otwierane drzwi. Moim oczom ukazała się Em z zaszklonymi oczami. Przenikała
mnie nimi do granic możliwości, a ja coraz bardziej pragnąłem ją przytulić i
ochronić przed całym złem tego świata. – Em, chcę być twoim aniołem stróżem.
Wciąż się
nie odzywała. Nie oderwała ode mnie wzroku nawet na sekundę. Wpatrywaliśmy się
sobie w oczy, a żadne z nas nie zrobiło kroku w przód. Ani się nie cofnęło. W jednej
chwili poczułem jak dziewczyna rzuca mi się w ramiona i oplata swoje chude ręce
wokół mojej szyi. Przez sekundę nie ogarnąłem co się dzieje, jednak kiedy
uświadomiłem sobie co właśnie zrobiła, moje serce urosło. Objąłem ją mocno i
przyciągnąłem jak najbliżej siebie. wtuliłem twarz w jej włosy i zaciągnąłem się
jej pięknym zapachem. Byłem tak cholernie szczęśliwy. W końcu się udało. Nareszcie
mi zaufała. Nareszcie mogę jej pomóc i mogę spełnić swoją obietnicę.
Świetny świetny kocham xd czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńJakie to piękne.
OdpowiedzUsuńTak bardzo się cieszę, że Em się odnalazła i zaufała Zayn'owi.
Proszę, nie mów mi, że będziesz chciała to jakoś pokomplikować, chodź znając Ciebie z pewnością coś się stanie ;p
Czekam na next.
Dominika.
Jeszcze się uspokajam! Cholera, jak potrzeba to nigdy nie mam przy sobie chusteczek!
OdpowiedzUsuńOch... Boże Zayn - moja nowa miłość!
Kocham Cie kobieto! Nikt nie jest w stanie doprowadzić mnie do płaczu a tobie się to udało, znowu! To było piękne! I bosko, że zrobiłaś tylko jego oczami.
więcej takich! Chcę więcej płakać!
Kocham Cię <3
Jesteś moim mistrzem.. Nawet nie wiesz jak ja Cię cholernie podziwiam.. Wszystkie Twoje historie są tak genialne, że aż słów brakuje, żeby to opisać. Strasznie się cieszę, że mu zaufała... I jeszcze ta piosenka... Idealnie po prostu... Kocham.:***
OdpowiedzUsuń